Tomasz Frankowski wskoczył na 9. miejsce w tabeli wszech czasów

Król spotkania z Piastem Gliwice jest tylko jeden. Tomasz Frankowski dwa razy pokonał Rafała Kwapisza i pozwolił odnieść Jagiellonii niezwykle cenne zwycięstwo. Na dodatek "Franek" awansował w tabeli strzelców wszech czasów polskiej ekstraklasy.

- Trzy punkty cieszą i to, że odskoczyliśmy zagrożonym drużynom, choć nie na daleko. Nie pokazaliśmy kibicom takiego stylu, który mógłby ich zachwycić. Być może ciążąca na nas presja, spowodowana zwycięstwami innych drużyn z dołu tabeli, a także ciężkie warunki atmosferyczne sprawiły, że gra nam się nie układała do momentu strzelenia bramki. Potem też średnio to wyglądało - powiedział kapitan Jagiellonii Białystok.

"Łowca bramek" miał kupę szczęścia przy dwóch trafieniach. Wpierw jego łatwy strzał między nogami przepuścił Kwapisz, a następnie Frankowski leżąc trafił po raz drugi. - W pierwszych kolejkach fortuna mnie omijała. We Wrocławiu po zdobyciu gola sędzia niesłusznie podniósł chorągiewkę, a w Poznaniu zabrakło mi milimetrów. Wychodzi więc na to, że suma szczęścia równa się zero. Mam nadzieję, że od tego meczu forma strzelecka pójdzie w górę i w Krakowie coś strzelę - stwierdził snajper żółto-czerwonych. - Jakbym nazwał swoje drugie trafienie? Farfocel (śmiech). Po tym golu zagraliśmy ładniej dla oka, chociaż nie było to jakieś wielkie widowisko. Mimo że zdobyliśmy do tej pory dużo punktów, to wciąż musimy walczyć o ligowy byt, bo te ujemne wciąż na nas ciążą - dodał.

W tabeli strzelców wszech czasów polskiej ligi Frankowski wskoczył na dziewiąte miejsce, które okupuje razem z legendarnym Fryderykiem Scherfke, przedwojennym napastnikiem Warty Poznań. Obaj mają na swoim koncie po 131 bramek.

Komentarze (0)