- Za miesiąc zaczynamy kampanię, której szczegółów jeszcze nie zdradzę. Najistotniejsze będzie bezpieczeństwo na stadionie, bo badania pokazują, że ludzie wciąż boją się hord chuliganów i latających butelek. Rodziny nie chcą też wysłuchiwać wulgaryzmów, dlatego będziemy chcieli pokazać, że na Legii jest kulturalnie. Liczymy się z wahaniami frekwencji. Kluczowa będzie jakość drużyny, by utrzymać publiczność, która początkowo przyjdzie po prostu na nowy stadion - poinformował w rozmowie z Dziennikiem prezes klubu - Leszek Miklas.
Warszawski klub jest skonfliktowany z fanami. A to z pewnością nie pomaga. - Nic na to nie poradzę. Jeśli ktoś myśli, że na Legii będzie można nie przestrzegać prawa, to się myli. Nowy stadion da nam wszystkie środki, by skutecznie egzekwować przepisy. Po tym jak wprowadzono nowe zasady na stadionach w Anglii, w ciągu roku 6 tys. ludzi dostało zakazy stadionowe, a drugie tyle przestało chodzić na mecze i z własnej woli ogląda je w telewizji, nie godząc się na zmiany. Liczymy się z tym. Prowadzimy jakieś rozmowy z kibicami, ale nadal nie wiem, co właściwie chcieliby dostać, by protest się skończył. My chcemy tylko, by przestrzegali prawa. Nie muszą nas kochać - dodał Miklas.
Więcej w Dzienniku.