Śląsk Wrocław rozpoczął rundę wiosenną od przegranej 1:3 z Piastem Gliwice, w dodatku w dość słabym stylu. W pierwszej połowie Jakub Świerczok zmarnował jedną stuprocentową sytuację, gdy skiksował w polu karnym po świetnym dośrodkowaniu Mateusza Żukowskiego. Później jednak zdobył bramkę, która w końcowym rozrachunku okazała się jedynie honorowa.
Na kolejne występy Świerczok będzie musiał poczekać. I to bardzo długo. Jak informuje portal "Meczyki.pl", napastnik wrocławskiego zespołu doznał poważnej kontuzji podczas czwartkowego treningu - zerwał więzadła krzyżowe w kolanie, co oznacza, że nie zagra już w tym sezonie i nie pomoże Śląskowi w walce o utrzymanie. To już trzecia taka kontuzja w jego karierze.
Niewykluczone, że klub będzie musiał w najbliższych dniach desperacko poszukać nowej "dziewiątki". Świerczok miał być swego rodzaju odtrutką po Patryku Klimali, którego pobyt we Wrocławiu okazał się totalnym niewypałem.
Jesienią rozegrał dziesięć meczów i strzelił jednego gola. Drugiego dorzucił w miniony weekend, ale kolejnych zbyt szybko nie będzie. Zawodnik miał nadzieję na odbudowę formy w Śląsku, dlatego tak poważna kontuzja to nie tylko osobisty dramat, ale także wyzwanie dla całego klubu, który jest pod ścianą.
Trener Ante Simundza postawił na niego od 1. minuty w spotkaniu z Piastem, co każe sugerować, że Świerczok wygrał rywalizację na pozycji napastnika. W najbliższej kolejce (i w dalszej fazie sezonu) trzeba będzie wdrożyć w życie plan B.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: FC Barcelona pokazała, jak trenuje Wojciech Szczęsny