Janusz Filipiak: Kraków w końcu zaistniał

Po dwóch porażkach po zimowej przerwie, zespół Cracovii w końcu odniósł pierwsze zwycięstwo. W sobotę Pasy przekonująco pokonały 3:0 Koronę Kielce i wróciły na 9. miejsce w tabeli ekstraklasy. Bardzo zadowolony z wygranej drużyny był prezes krakowskiego klubu, prof. Janusz Filipiak.

Właściciel Comarchu podkreślił, że o zwycięstwie Cracovii zadecydowały akcję najważniejszych graczy zespołu - Radosława Matusiaka, Dariusza Pawlusińskiego, Michała Golińskiego i Mateusza Klicha: - Cieszy mnie to, że zawodnicy, na których od dawna liczyliśmy, zagrali tak dobrze. Trener wierzył nieustannie w Matusiaka, choć ta jego niemoc strzelecka była irytująca. Dzisiaj jednak zagrał bardzo ładny mecz.

Zwycięstwo nad Koroną jest przełomem dla Cracovii? Według Filipiaka - nie. - Nie, ponieważ ładną piłkę było widać już w poprzednich meczach, co zresztą zauważali wszyscy komentatorzy. Dzisiaj również było trochę ładnego futbolu. Natomiast od ładnej gry do wygranego meczu czasami droga jest bardzo długa. Ja jako prezes bałem się, że nie wygramy dzisiaj z jakichś tam powodów, że będzie jakaś przypadkowa bramka – tak jak dwie na hokeju wpadły, powiedzmy "mniej wypracowane przez Podhale" – i potem zrobi się nerwowo, ciężko będzie odrabiać. Jak ja to mówię: na szczęście, szczęście było z nami, a nie sprzyjało za to drużynie przeciwnej, która w pierwszej połowie też grała bardzo ładnie.

Czy dzięki kompletowi punktów Cracovia ma moment na złapanie oddechu w walce o utrzymanie? - Nie ma ani chwili oddechu, ponieważ w tej lidze robi się bardzo dziwnie. Ja się trochę cieszę, że ten Kraków w końcu zaistniał: po trzech kolejkach dwie krakowskie drużyny zdobyły cztery punkty - mówił z wyraźnym uśmiechem Filipiak. - Gdybyśmy dzisiaj nic nie ugrali, to byłby to bardzo kiepski wynik, jeśli chodzi o reprezentowanie całego krakowskiego futbolu - dodał prezes Cracovii.

Filipiak mecz oglądał w towarzystwie selekcjonera reprezentacji Polski, Franciszka Smudy. Czy próbował sugerować coś opiekunowi drużyny narodowej? - Nie. Ja jestem poważnym człowiekiem i nie będę fachowcom mówił, kogo mają wstawiać. Trener zawsze sapie, ale nic nie mówi, a jak już coś mówi, to nic z tego nie wynika - odpowiedział pół-żartem, pół-serio biznesmen.

Komentarze (0)