Piotr Wiśniewski: Pierwsze dwa mecze rundy wiosennej to prawdziwa huśtawka nastrojów. Najpierw porażka z Ruchem Chorzów, a następnie zwycięstwo z Wisłą w Krakowie. Czy ta przegrana z chorzowianami podziała nas was jakoś demobilizująco, wkradło się jakieś zwątpienie, czy może był to po prostu falstart?
Mateusz Siebert: Solidnie przepracowaliśmy okres przygotowawczy. Wiemy, czym spowodowana była nasza porażka z Ruchem, wyciągnęliśmy z niej już odpowiednie wnioski. Dokonaliśmy dokładnej analizy tego, co było dobre i złe w tym spotkaniu. Teraz musimy zastosować poprawki naniesione przez trenera i w przyszłości starać się nie popełniać tych samych błędów. Wiedzieliśmy również, jak mamy zagrać z Wisłą. Byliśmy do tego spotkania dobrze przygotowani. Udało nam się wygrać i teraz do każdego pojedynku podchodzimy z pozytywną myślą.
Jak oceniłbyś wzmocnienia Arki dokonane przed rundą wiosenną?
- Piłkarze ci stanowią solidnie wzmocnienie naszej kadry, o czym każdy mógł się zresztą przekonać. Nie każdemu było jednak dane zaprezentować swoje umiejętności (Joseph Mawaye - przyp. red). Ale ci, którzy grają, wnoszą dużo nowej, lepszej jakości do naszej postawy.
Czy postawiłeś sobie jakieś cele przed tą rundą?
- Najważniejszy cel to utrzymanie Arki w ekstraklasie. Poza tym chciałbym, abyśmy wygrywali jak najwięcej spotkań i dobrze zakończyć ten sezon.
Czy prowadzone są już rozmowy między tobą a klubem w sprawie definitywnego wykupienia ciebie z francuskiego Metz?
- Na razie nie zaprzątam sobie tym głowy, gdyż od tego typu spraw są odpowiedni ludzie. Mi nie pozostaje nic innego jak grać dla Arki i prezentować się jak najlepiej. Kwestią mojego definitywnego wykupienia zajmie się klub.
Prognostyk na koniec sezonu: spokojne utrzymanie czy może jednak nerwówka do ostatnich spotkań?
- Nigdy nie można przewidzieć, co tak naprawdę się stanie. Naszą rolą jest dobra gra, która zapewni utrzymanie. Jest to nasz cel i ciężko nad tym pracujemy.
Zimę spędziliście na dwóch zgrupowaniach, w Hiszpanii oraz Turcji. Rozegraliście wiele sparingów z wymagającym przeciwnikami. Jakie są twoje wrażenia po okresie przygotowawczym?
- Tak naprawdę był to mój pierwszy tak daleki obóz przygotowawczy. Jestem jednak bardzo zadowolony z czasu, który tam spędziliśmy i zajęć, jakie mieliśmy na miejscu. Okres ten spożytkowaliśmy najlepiej, jak tylko się dało. Mam nadzieję, że nasze dobre przygotowanie fizyczne poskutkuje udanymi występami na wiosnę.
W Arce debiutowałeś na nietypowej dla siebie pozycji prawego obrońcy. Czy w perspektywie występu w reprezentacji Polski zagrałbyś na tej pozycji, gdyby tam widział dla ciebie miejsce trener Smuda? Wszak szkoleniowiec ten lubi eksperymentować ze składem, o czym świadczy choćby sprawdzenie na lewej stronie defensywny nominalnego środkowego obrońcy, Sadloka.
- Gram tam, gdzie nakazuje mi trener. To on jest od ustalania składu. Mi pozostaje tylko podporządkowanie się jego woli.
Jak oceniasz pracę z trenerem Pasieką? Które słowo bardziej do niego pasuje: strateg, przywódca, czy też kumpel, z którym można porozmawiać?
- Z trenerem Pasieką można spokojnie porozmawiać, przyjść gdy ma się jakiś problem. Nie boimy się z nim dyskutować, czy też zapytać o pewne niezrozumiałe dla nas kwestie. Trener Pasieka ma bardzo profesjonalne podejście. Można powiedzieć, że jest to europejska myśl szkoleniowa.
Z którym z piłkarzy Arki utrzymujesz najlepsze kontakty?
- Mam dobry kontakt praktycznie z każdym zawodnikiem, chociaż najlepsze relacje utrzymuję z młodymi graczami. Atmosfera w zespole jest bardzo dobra.
A czy kontaktujesz się z Miralemem Pjaniciem - piłkarzem, z którym trenowałeś w szkółce Metz? Jemu wiedzie się ostatnio bardzo dobrze, wszak Olympique Lyon wyeliminował we wtorek Real Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów.
- Śledziłem rezultat tego spotkania i cieszę się, że udało mu się awansować do następnej rundy Ligi Mistrzów. Bardzo mu kibicuję. Ostatnio dzwoniłem do niego dwa razy i chwilę porozmawialiśmy. Życzę mu wielu sukcesów.
Masz już jakieś ulubione miejsca w Trójmieście, które często odwiedzasz?
- Nie ma jednego miejsca, w którym często przebywam, ale mogę powiedzieć, że jest takich wiele w Gdyni i Sopocie. Trójmiasto bardzo mi się podoba.