LE: The Reds polegli w Lille! Dobry mecz Obraniaka

Bardzo dobry występ przeciwko Liverpoolowi w barwach Lille zanotował Ludovic Obraniak. Reprezentant Polski grał przez do 83. minuty i zaprezentował się dobrze na tle drugiej linii The Reds, których jego drużyna ograła 1:0. Z kolei Rafał Murawski w meczu Rubinu Kazań z VfL Wolfsburg pojawił się na boisku dopiero na ostatnie 11 minut. Mistrzowie Rosji zremisowali z mistrzami Niemiec 1:1.

W tym artykule dowiesz się o:

Lille w meczu z Liverpoolem potwierdziło, że nie bez przyczyny jest najskuteczniejszym zespołem Ligue 1 w tym sezonie. Francuzi raz po raz zagrażali Pepe Reinie, a najaktywniejszy pod bramką rywali był młodziutki Edin Hazard, który hasał po prawej flance. Mimo początkowej przewagi Lille, pierwszą naprawdę groźną akcję przeprowadzili goście - w 26. minucie Fernando Torres uruchomił Ryana Babela, który jednak przegrał pojedynek sam na sam z Mickaelem Landreau. Jak się później okazało, było to dopiero preludium do świetnego występu francuskiego bramkarza. Wychowanek FC Nantes doprowadzał do bezsilności później jeszcze Torresa, Stevena Gerrarda i po raz kolejny Babela. Świetnie zaprezentował się Obraniak. Polak mocno pracował w defensywie i umiejętnie wyprowadzał ataki swojego zespołu. Jedynie jego dośrodkowania ze stałych fragmentów nie siały zagrożenia pod bramką The Reds. Rudi Garcia w 83. minucie zdecydował się wprowadzić za Polaka Larsena Toure i okazało się, że było to złote pociągnięcie szkoleniowca Lille. Ze względu na brak na boisku Obraniaka, który miał monopol na wykonywanie rzutów wolnych i rożnych, do wykonania rzutu wolnego w 84. minucie zabrał się Hazard i strzelił zwycięską bramkę dla gospodarzy. Belg posłał piłkę dochodzącą do bramki Liverpoolu, do której nie zdecydował się wyjść Reina i hiszpański bramkarz mógł jedynie obserwować, jak piłka wpada do jego siatki przy długim słupku. W końcowych minutach goście z Anglii ruszyli do szturmu, ale znakomitą formę potwierdził Landreau, który nie dał się zaskoczyć i obronił dla Lille zwycięstwo.

Drugiego z Polaków, którzy w czwartek mogli wystąpić w 1/8 finału Ligi Europejskiej zabrakło w wyjściowym składzie Rubinu Kazań na mecz z VfL Wolfsburg. Murawski nie był gotowy do gry na 90 minut po ciężkim boju z CSKA Moskwa w spotkaniu o Superpuchar Rosji. Pojedynek na Stadionie Centralnym w Kazaniu mimo fatalnego stanu murawy, był bardzo atrakcyjny. Obie drużyny w pierwszej połowie obstrzeliwały bramki przeciwnika, ale w tej części gry tylko gospodarzom udało się trafić do siatki rywali. W 29. minucie Cristian Ansaldi znakomicie zwiódł Obafemi Martinsa i dośrodkował w pole karne gości, gdzie Hasan Kabze zgrał piłkę do Cristiana Noboi, a ten "szczupakiem" dał prowadzenie Rubinowi. Groźnie pod bramką gospodarzy było z kolei po uderzeniach Edina Dżeko i Christiana Gentnera, ale Siergiej Ryżykow nie dał się zaskoczyć. Rosyjskiego bramkarza kilkukrotnie próbował też pokonać Zvjezdan Misimović. Sztuka ta udała się bośniackiemu pomocnikowi dopiero po przerwie. W 67. minucie po podaniu od Dżeko, mierzonym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania i postawił Wilki w komfortowej sytuacji przed rewanżem na Volkswagen Arena w Wolfsburgu.

Hamburger SV już w pierwszym meczu zrobił duży krok w kierunku awansu do ćwierćfinału rozgrywek. Podopieczni Bruno Labbadii pewnie pokonali na HSH Nordbank Arena - gdzie rozegrany zostanie finał Ligi Europejskiej - Anderlecht Bruksela 3:1. Gospodarze objęli prowadzenie w 23. minucie. Po rzucie rożnym wykonywanym przez Ze Roberto piłka trafiła przed pole karne Anderlechtu, by po chwili wrócić w "16" gości do nieobstawionego Jorisa Mathijsena. Stoper gospodarzy zachował się jak rasowy snajper i zimną krwią umieścił piłkę w bramce Silvio Proto. O podwyższenie prowadzenia zatroszczył się Ruud van Nistelrooy, który do spółki z Eljero Elią wykorzystał niefrasobliwość Ondreja Mazucha. Fiołki szukały szczęścia w stałych fragmentach gry i indywidualnych błyskach Romelu Lukaku. Ten pierwszy sposób wypalił tuż przed przerwą, kiedy Jonathan Legear strzałem z rzutu wolnego ściągnął pajęczynkę z okienka bramki Franka Rosta. Po przerwie jednak hamburczycy podkręcili tempo i wypracowali kilka sytuacji na trzecią bramkę. Ta padła na kwadrans przed końcem za sprawą Davida Jarolima, który dopadł do odbitej przed pole karne piłki i ulokował ją przy słupku bramki Anderlechtu.

Jedynym spotkaniem spośród tych rozpoczynających się o godzinie 19:00, w którym widzowie nie obejrzeli bramek był pojedynek na Vicente Calderon w Madrycie, gdzie Atletico podejmowało Sporting Lizbona. Kibice nie zobaczyli bramek, ale zobaczyli za to dwie czerwone kartki dla gości z Portugalii. Już po pół godzinie gry za dwa żółte kartoniki z boiska wyleciał Leandro Grimi, a tuż przed końcowym gwizdkiem za niesportowe zachowanie z grą pożegnał się Antonio Tonel. Najlepsze okazje do wpisania się na listę strzelców mieli Liedson ze Sportingu, po którego strzale piłka zatrzymała się na poprzeczce bramki Atletico oraz Sergio Aguero, który po indywidualnej akcji uderzył tuż obok długiego słupka.

***

Atletico Madryt - Sporting Lizbona 0:0

Czerwone kartki: Grimi /31 za drugą żółtą/, Tonel /89/ (Sporting).

Hamburger SV - Anderlecht Bruksela 3:1 (2:1)

1:0 - Mathijsen 23'

2:0 - Van Nistelrooy 40'

2:1 - Legear 45+1'

3:1 - Jarolim 76'

OSC Lille - Liverpool FC 1:0 (0:0)

1:0 - Hazard 84'

Rubin Kazań - VfL Wolfsburg 1:1 (1:0)

1:0 - Noboa 29'

1:1 - Misimović 67'

Komentarze (0)