Spośród ośmiu par 1/8 finału Ligi Mistrzów, jedynie Olympiakos i Bordeaux tworzą duet prawdziwych krajowych mistrzów. Grecy, którzy w swojej grupie zajęli 2. miejsce za Arsenalem Londyn do czołowej "16" Kontynentu wrócili po roku przerwy. Są zdeterminowani, by powtórzyć również swoje największe osiągnięcie, którym był awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów w sezonie 1998/1999.
Opiekun Olympiakosu, Bożydar Bandovic liczy na gorący doping swoich sympatyków: - Gramy przed własną publicznością i będziemy mieć wsparcie naszych kibiców. Potrzebujemy pasji i woli zwycięstwa, aby uzyskać awans. W weekend jego zespół zremisował 1:1 ligowy mecz z Ergotelisem Heraklion i oprócz zaprzepaszczonej szansy na zrównanie się punktami z liderującym Panathinaikosem Ateny, stracił także Brazylijczyka Diogo. Bandovic nie będzie mógł także skorzystać z usług innego kontuzjowanego Canarinhos - Dudu.
Duże szanse na występ od 1. minuty ma Michał Żewłakow. Reprezentant Polski od kilku ligowych kolejek znów znajduje się w wyjściowym składzie Olympiakosu.
Żyrondyści wybiegną na murawę stadionu Georgiosa Karaiskakisa w pełni wypoczęci. Władze francuskiej ligi przychyliły się bowiem do prośby Laurent Blanca i zgodziły się przełożyć ich mecz z AJ Auxerre na inny termin właśnie ze względu na spotkanie mistrzów Francji z Olympiakosem.
Bordeaux jesienią wygrało swoją grupę, pozostawiając w pobitym polu Bayern Monachium, Juventus Turyn i Maccabi Hajfa. Mało tego, ekipa Blanca okazała się najlepszą drużyną grupowych zmagań Ligi Mistrzów, gromadząc 16 punktów. Francuzi potknęli się jedynie na Starej Damie, w pierwszej serii spotkań.
W związku z tym to Żyrondyści uważani są za faworyta dwumeczu z Olympiakosem, ale Laurent Blanc stara się odsunąć takie komentarze od swojego zespołu: - Prasa może uznawać nas za faworytów, ale obie drużyny mają jednakowe szanse na awans. Olympiakos pierwszy mecz rozegra u siebie, przed wspaniałą publicznością.
W Pireusie Blanc będzie musiał poradzić sobie bez dwóch kluczowych graczy - Alou Diarry i Jaroslva Plasila, którzy zmagają się z kontuzjami.
Olympiakos Pireus - Girondins de Bordeaux / wt. 23.02.2010 godz. 20:45
Kiedy Christian Gross jesienią minionego roku objął zespół ze Stuttgartu, w swoim pierwszym meczu pokonał 3:1 Unireę Urziceni, co zapewniło jego drużynie wyjście z grupy. Jednak w czasie grudniowego losowania szczęście nie uśmiechnęło się już do szwajcarskiego szkoleniowca, stykając jego VfB z zespołem Barcelony - obrońcą trofeum. Ani kibice i piłkarze VfB, ani Gross nie mają dobrych wspomnień z gier przeciwko Dumie Katalonii. Dwa sezonu temu Barcelona gładko ograła VfB w fazie grupowej Ligi Mistrzów (2:0 i 3:1), a w minionych rozgrywkach prowadzona przez Grossa Bazyela przegrała u siebie z Barceloną aż 5:0.
Także teraz Katalończycy uchodzą za zdecydowanych faworytów. - Wiemy, że gramy z najlepszą drużyną na świecie. Nie mamy jednak nic do stracenia - mówi Gross. Jego największą nadzieją na korzystny rezultat w starciu Hiszpanami zdaje się być forma Cacau, który w meczu z Kolonią wrócił do składu i czterokrotnie wpisał się na listę strzelców! Szwajcar nie musi się też martwić o motywację na to spotkanie Aleksandra Hleba, który do niemieckiego klubu jest wypożyczony właśnie z Barcelony.
To będzie specjalny mecz także dla Jensa Lehmanna. Niemiecki golkiper w sezonie 2005/2006 z Arsenalem Londyn dotarł do finału Ligi Mistrzów, gdzie czekała na niego Barcelona. Swój występ w spotkaniu finałowym Lehmann zakończył jednak już po 18 minutach z czerwoną kartką na koncie, a Kanonierzy przegrali 1:2. - Nie można porównywać tych dwóch spotkań. Nie jesteśmy faworytem, ale jesteśmy niemiecką drużyną. Wiem, że nasze cechy sprawią, że dla rywali będzie to trudny mecz - przewiduje 40-letni bramkarz.
Wyprawie Katalończyków do Stuttgartu towarzyszy jeden cel - pierwszy krok w awansie do ćwierćfinału rozgrywek. Drugim, ubocznym może okazać się śrubowanie efektownego rekordu spotkań bez porażki na wyjeździe w europejskich rozgrywkach. Ostatnim zespołem, który ograł Barcelonę w pucharach poza Camp Nou była w sierpniu 2008 roku Wisła Kraków. Mimo, że Blaugrana jest zdecydowanym faworytem wtorkowego meczu, Josep Guardiola z szacunkiem wypowiada się o rywalu: - Nasze mecze przeciwko Olympique Lyon w minionym sezonie powinny być dla nas wystarczającym ostrzeżeniem. Gramy z niemiecką drużyną o niemieckich możliwościach, która ma dobrą serię w lidze
Do zdrowia po kontuzjach wracają Dani Alves, Zlatan Ibrahimovic i przede wszystkim Xavi. Cała trójka nie wystąpiła z powodu urazów w weekend w spotkaniu z Racingiem Santander wygranym przez Barcelonę 4:0, ale jest brana pod uwagę przy ustalaniu składu na mecz z VfB. Nadal niedostępni dla Guardioli pozostają Seydou Keita i Eric Abidal.
VfB Stuttgart - FC Barcelona / wt. 23.02.2010 godz. 20:45