- Wiedzieliśmy, że trzeba na początku zaatakować. Co prawda jako pierwsi straciliśmy bramkę, ale przed przerwą udało się wyrównać straty. Pierwszy raz graliśmy takim składem i chyba, przynajmniej do przerwy, nieźle nam szło - ocenił gracz Lecha Poznań w rozmowie z Przeglądem Sportowym.
Co stało się w drugiej połowie? - Nie ma się co oszukiwać, po prostu trochę nas zatkało. Poza jednym treningiem w Tajlandii, ostatni raz grałem w piłkę w grudniu zeszłego roku - przyznał Peszko.