W istniejącej od 1997 roku Sportowej Spółce Akcyjnej 51% akcji posiada Miasto Kraków, a Comarch 49%. Firma prof. Janusza Filipiaka stopniowo stawała się udziałowcem Spółki. Najpierw w 2003 roku ze sponsora przeistoczyła się w posiadacza 28% akcji, by w roku 2004 objąć kolejne 21% akcji. Comarch zamierza w najbliższym czasie ponownie dokapitalizować Spółkę, tym razem kwotą 30 milionów złotych. Pieniądze mają być przeznaczone na budowę kompleksu rekreacyjnego na Cichym Kąciku, spłatę wynoszącego około 7 milionów złotych długu wewnętrznego wobec Comarchu oraz na wzmocnienia zespołu piłkarskiego.
- Cracovia ma cztery, jak to się mówi "real estate", czyli tereny i posiadłości. Mamy budowany stadion przy ul. Kałuży, halę lodową, którą remontujemy, centrum treningowe przy ul. Wielickiej, gdzie postępy widoczne są z miesiąca na miesiąc i czwarty obiekt, który od siedmiu lat, od kiedy przyszedłem do Cracovii leży odłogiem - Cichy Kącik. To jest teren bardzo ważny dla Cracovii, ale i dla miasta, ponieważ znajduje się przy samych Błoniach. Tam są chaszcze, a teren ten powinien być ładny. Mieliśmy kilka prób podejścia do Cichego Kącika. Mówiło się o hotelu, o pozyskaniu kapitału z zewnątrz - tłumaczy Filipiak, który ostatecznie zdecydował się na zagospodarowanie terenu prywatnymi środkami. - Jest kilka powodów takiej sytuacji, a główny jest taki, że chcemy to wykorzystywać komercyjnie. Projekt jest absolutnie zgodny z planem zagospodarowania przestrzennego. Jesteśmy też zmęczeni procesami przetargowymi, dlatego o wiele łatwiej i elastyczniej skorzystać ze środków prywatnych.
Budowa kompleksu stworzonego z niekomercyjnego hotelu na 35-38 pokoi, kortów z nawierzchnią naturalną, sztuczną oraz umieszczonymi w hali, pełnowymiarowego boiska do piłki nożnej oraz halą ogólnosportową ma pochłonąć 2/3 sumy, która ma dokapitalizować Spółkę. - Część kwoty przeznaczymy z kolei na spłatę długu jaki ma spółka. Nie chcemy tak, jak inne kluby ekstraklasy finansować Cracovii długiem. W tym momencie tak finansujemy Cracovię, co budzi wątpliwości kibiców. Zawsze można to "przyklepać" uchwałą walnego zgromadzenia, ale w normalnej działalności gospodarczej firma nie może mieć długu, który znacząco przekracza kapitał własny - tłumaczy prezes klubu. - Ten dług jest jednak do Comarchu. Boję się jedynie dyskusji na Radzie Miasta, że klub zostanie dokapitalizowany po to, żeby spłacić długi Comarchu. Chcemy być bardzo przeźroczyści i te środki wprowadzić. Spółki sportowe nie powinny mieć zbyt wielkiego długu, bo grozi to odebraniem licencji. Comarch może oczywiście orzec, że będzie klub finansował i Cracovia dostanie dzięki temu licencję, ale to jest sztuczne - dodaje Filipiak.
Wprowadzenie do Spółki dodatkowych 30 milionów wpłynie zatem na zmianę w strukturze akcjonariuszy. Comarch stanie się dzięki temu głównym udziałowcem Cracovii. Z kolei Prezydent Krakowa, prof. Jacek Majchrowski zapowiedział, że Miasta nie interesuje zostanie udziałowcem mniejszościowym i w takim wypadku chciałoby pozbyć się na rzecz Comarchu 100 procent akcji. - Nie ma sensu zatrzymywać 10-15 procent akcji i nie mieć wpływu na działalność, bo wtedy traci się jakikolwiek wpływ. Cracovia przestanie być klubem miejskim i stanie się klubem w mieście - zobrazował Majchrowski.
Jednak inaczej na sprawę patrzy Janusz Filipiak, który na razie milczy w sprawie przejęcia kompletu akcji Spółki. - Nie chodzi o to, że Miasto coś straci. Miasto zachowa swoją wartość, czyli zakładając, że klub jest dzisiaj wart 80 milionów złotych, to około 40 milionów to wartość akcji Miasta, a 40 milionów to wartość akcji Comarchu. My chcemy dołożyć do tego 30 milionów dodatkowo, ale Miasto zachowa swoje akcje za 40 milionów złotych. Do tego to się sprowadza. Nadal Miasto będzie miało kontrolę nad terenami.
Według właściciela Comarchu, wstępna opinia Rady Miasta na temat dokapitalizowania Spółki jest pozytywna. Odpiera też zarzut, że jednorazowe wprowadzenie 30 milionów do Spółki jest zaskakującym krokiem. - To nie może wydawać się dziwne. Jeśli spojrzy się na ostatnie siedem lat, to Comarch włożył kolosalne pieniądze w klub. W tej chwili przekracza to 50 milionów złotych i sporo zrobiliśmy. Wiele serca i poświęcenia włożyliśmy w walkę z tymi "duchami przeszłości" na Cracovii, które z każdej strony nas skubały za długi sprzed lat. To zostało pospłacane, chociaż bardzo bolało. Włożyliśmy dużo pracy w pierwszą wersję naszego stadionu, gdzie z ruiny zrobiliśmy obiekt spełniający warunki licencyjne. Piłka nożna jest deficytowa. Cracovia będzie zarabiać kiedy będzie Manchesterem United. Na świecie funkcjonuje bardzo wąskie grono klubów, które nie generują długów - zauważył Filipiak.
- Złożyliśmy taką propozycję. W dobrej wierze chcemy wprowadzić do klubu 30 milionów złotych. To jest propozycja na piśmie, otrzymałem już odpowiedź pana Prezydenta i sprawa jest procesowana. Nie jest to proste, reguluje tą sprawę bardzo wiele przepisów i my to rozumiemy. Wierzę, że miasto zamierza te środki przyjąć. My nie chcemy na tym zarobić. To jest jakby kontrybucja firmy Comarch do miasta - puentuje prezes Cracovii.
Kiedy okaże się czy Comarch stanie się większościowym udziałowcem klubu lub Cracovia przestanie być klubem miejskim? - Trudno określić czas. To długa i skomplikowana procedura, ale chcemy, skończyło się to, jak najszybciej. Jest jeszcze kwestia rozmów biznesowych, które nie wiadomo jak długo będą trwały. Jak wiadomo, prof. Filipiak jest twardym negocjatorem. Bylibyśmy zainteresowani sprzedażą całego pakietu akcji - wyjaśnia Majchrowski, który w sprzedaży klubu upatruje szansy na ratowanie nadszarpniętego budżetu Miasta.
Na 16 zespołów występujących w tym sezonie w ekstraklasie, w czterech udziały mają Miasta. Obok Cracovii są to Korona Kielce, gdzie Urząd Miasta Kielce ma 100 procent akcji, Piast Gliwice (51 procent akcji posiadają Gliwice) oraz Śląsk Wrocław, gdzie Miasto jest właścicielem 49 procent akcji.