W marcu reprezentacja Polski rozpoczęła walkę o awans na mistrzostwa świata w 2026 roku. Biało-Czerwoni wygrali 1:0 z Litwą i 2:0 z Maltą na Stadionie Narodowym. Co prawda zdobyli komplet punktów, jednak ich postawa na tle znacznie niżej notowanych rywali spotkała się ze sporą krytykę.
W rozmowie z "Przeglądem Sportowym" marcowe mecze Biało-Czerwonych ocenił Radosław Kałużny. 41-krotny reprezentant Polski przyznał, że liczył na znacznie bardziej okazałe zwycięstwa, a gra kadry jego zdaniem wypadła "nad wyraz słabo". Wskazał również, kto rozczarował go najbardziej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie
- Przyłączam się do grupy tych, których zawiódł Przemysław Frankowski. Coś mi się wydaje, że w jego przypadku mamy do czynienia z piłkarzem bardzo dobrze spisującym się w klubie, a notorycznie zawodzącym w reprezentacji. Naprawdę nie kojarzę w jego wykonaniu żadnego meczu, w którym wyraźnie pomógł kadrze - ocenił.
Frankowski zagrał w podstawowym składzie reprezentacji Polski w obu marcowych meczach. Z Litwą grał na lewym wahadle, a przeciwko Malcie operował po drugiej stronie boiska. W obu wypadkach zaliczył jednak dość bezbarwne występy i nie stwarzał większego zagrożenia dla formacji defensywnych rywali.
- W historii naszej piłki - zresztą nie tylko naszej - zdarzało się, że w klubie zawodnik prezentował się świetnie, a po przyjeździe na kadrę stawał się graczem o dwie klasy gorszym. Frankowski solidne zapracował sobie na przeprowadzkę z Lens do Galatasaray, co absolutnie nie mogło być przypadkiem. A kiedy przyjeżdża na mecz "narodowej", właściwie wyłącznie irytuje kibiców - mówił były piłkarz.
Kałużny wskazał również piłkarzy, którzy jego zdaniem po meczach z Litwą i Maltą zasługują na pochwały. Najbardziej wyróżnił Jakuba Kamińskiego. Docenił też postawę Jana Bednarka, Jakuba Modera i Karola Świderskiego, który ustrzelił dublet przeciwko Malcie.
Dodajmy, że reprezentacja Polski następny mecz w eliminacjach zagra 10 czerwca, kiedy to czeka ją wyjazdowe spotkanie z Finlandią. Z kolei 9 września Biało-Czerwoni również w delegacji zmierzą się z Holandią.