To był bardzo trudny wieczór dla reprezentacji Polski. Na stadionie PGE Narodowym w Warszawie Biało-Czerwoni długo nie mogli strzelić bramki Litwinom. Sztuki tej dokonał ostatecznie w 81. minucie Robert Lewandowski. Finalnie gospodarze zwyciężyli skromnie 1:0.
Wnioski płynące z tego spotkania są jednak niepokojące. Tak naprawdę piłkarze i kibice mogą się cieszyć tylko ze zdobytych trzech punktów. Gra reprezentacji Polski pozostawia wiele do życzenia. Szczerze opowiedział o tym w rozmowie z "Super Expressem" Jan Tomaszewski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Znakomita atmosfera w kadrze. Tak się bawią Hiszpanie
- Gra była beznadziejna! - wyznał nasz legendarny bramkarz. - System gry zaproponowany przez Michała Probierza był niezrozumiały. Nie było ani składu, ani ładu. To był jeden wielki przypadek - dodał 77-latek.
- Stało się bardzo dużo, bo to była kompromitacja, kompromitacja, jeszcze raz podkreślam, kompromitacja - powiedział szczerze.
Tomaszewski podkreślił, że jedynie rykoszet po strzale Lewandowskiego i fenomenalna interwencja Łukasza Skorupskiego uratowały Polaków przed remisem i stratą punktów. Były piłkarz reprezentacji Polski docenił to, że "Lewy" wykorzystał swoją szansę.
Zdaniem Tomaszewskiego prezes PZPN Cezary Kulesza powinien przemyśleć przyszłość sztabu szkoleniowego. - Apeluję do prezesa Kuleszy. Niech pan przemyśli sytuację, bo tak dalej być nie może. Może dołączenie Łukasza Piszczka do sztabu albo dymisja trenera - sugerował Tomaszewski.
Tymczasem już w poniedziałek (24 marca) reprezentacja Polski rozegra kolejny mecz w ramach eliminacji do mundialu 2026. Tym razem Biało-Czerwoni ugoszczą w Warszawie zespół narodowy Malty, który na inaugurację przegrał u siebie z Finlandią 0:1.
Dlatego pewnie cała Polska chce wyrzucić trenera - kumpla Kuleszy. Poza trenerem oczywiście Czytaj całość