Zawalił mecz kadry, spadł na niego hejt. Teraz przerwał milczenie

Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Paweł Dawidowicz i Michał Probierz.
Getty Images / Foto Olimpik/NurPhoto / Na zdjęciu: Paweł Dawidowicz i Michał Probierz.

Paweł Dawidowicz otrzymał kolejne powołanie do reprezentacji Polski. Stoper w ostatnich meczach kadry był jednym z najsłabszych zawodników. Teraz wraca do tych wydarzeń i mówi wprost o hejcie, który go spotkał.

Końcówka 2024 roku z pewnością nie należała do udanych dla reprezentacji Polski. Biało-Czerwoni nie zdołali utrzymać się w Dywizji A Ligi Narodów. Po raz pierwszy w tych rozgrywkach wystąpią na niższym szczeblu.

To sprawiło, że kadra prowadzona przez Michała Probierza spadła do dywizji B w Lidze Narodów UEFA. Jednym z antybohaterów był Paweł Dawidowicz. Stoper reprezentacji Polski zawalił październikowe spotkanie z Chorwacją na PGE Narodowym (3:3). Kibice oraz eksperci bardzo krytycznie wypowiadali się na jego temat. - Praktycznie strzelił sobie samobójczą bramkę. Nie, no katastrofa - skwitował Jan Tomaszewski w "Super Expressie".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Bomba w samo okienko. To po prostu trzeba zobaczyć!

Teraz sam zainteresowany wrócił do tych wydarzeń. Dawidowicz wziął udział w programie "Koło Prawdy" w Kanale Sportowym. Jedno z pytań, które wylosował, brzmiało: "Czy zasłużyłeś na powołanie? Czy czujesz się najbardziej hejtowanym reprezentantem?".

- Uważam, że za swoje błędy trzeba płacić. Jednak ostatni mecz z Chorwacją no to wiadomo. Przyznaję się, mogłem dużo lepiej zagrać. Mój błąd. Myślę, że nie ma na co zwalać. Jestem nauczony, że to, co ja zrobiłem, ja biorę za to odpowiedzialność. Mam nadzieję, że wyciągnąłem z tego wnioski - powiedział w rozmowie na Kanale Sportowym.

Od tamtej pory Dawidowicz regularnie występował w swoim włoskim klubie Hellas Werona. W nim także nie był kluczową postacią, wielokrotnie przedstawiany był jako jeden z najsłabszych na boisku, co poskutkowało prawdopodobnym brakiem przedłużenia jego kontraktu. On sam jednak widzi w swojej grze poprawę.

- Myślę, że w ostatnich miesiącach pokazuję, że lepiej gram, że wróciłem do wcześniejszej formy. Dla mnie ważne jest to, jak pokazuję się teraz. Uważam, że sprawia mi to przyjemność i wróciła mi frajda z gry. Dostałem dużo na plecy i byłbym nieszczery mówiąc, że nie odczułem. Ale popracowałem na treningach i piłka sprawia mi przyjemność na nowo - zakończył Dawidowicz.

Reprezentacja Polski już w najbliższy piątek o godzinie 20:45 na PGE Stadionie Narodowym zmierzy się z Litwą, a trzy dni później w tym samym miejscu i o tej samej godzinie podejmie Maltę. Oba mecze odbędą się w ramach eliminacji do mistrzostw świata w 2026 roku.

Komentarze (0)
Zgłoś nielegalne treści