Szalony pościg nie wystarczył. Raków pozbawił Legię złudzeń

PAP/EPA / PAP/Waldemar Deska / Raków nie dał szans Legii
PAP/EPA / PAP/Waldemar Deska / Raków nie dał szans Legii

Legia Warszawa pogrzebała swoje szanse na zdobycie mistrzostwa Polski, a prawdopodobnie nawet na zajęcia miejsca na podium, przegrywając w Częstochowie z Rakowem 2:3.

Spotkanie w Częstochowie z Rakowem dla Legii było ostatnią nadzieją na włączenie się do gry o podium, a co za tym idzie awans do europejskich pucharów dzięki pozycji w lidze. Gospodarze wiosną rozpędzają się i nie jest wykluczone, że to oni wyścig o tytuł zakończą z sukcesem.

Podopieczni Marka Papszuna od początku uzyskali przewagę. Wyraźnie zmęczona meczem z Molde Legia ustawiła się dość głęboko i szybko została za to skarcona. W 10. minucie Ivi Lopez dograł z prawej strony wprost na głowę Stratosa Svarnasa, który strzałem z ok. siedmiu metrów pokonał Kacpra Tobiasza. VAR jeszcze potrzebował chwili, aby sprawdzić wszystko. W końcu Wojciech Myć wskazał na środek.

Przegrywając, Wojskowi nie byli w stanie zbyt wiele zdziałać. To gospodarze powinni zadać drugi cios. W 26. minucie powinno być 2:0. Błąd popełnił Steve Kapuadi, piłkę przejął Adriano Amorim. Po rajdzie przez pół boiska zdecydował się sam zakończyć akcję i przestrzelił.

Goście wyrównać mogli 31. minucie. Jednak Fran Tudor wybił piłkę z linii bramkowej po strzale Bartosza Kapustki. Raków wyprowadził kontrę. Po prostopadłym zagraniu Jonatan Braut Brunes w sytuacji sam na sam pokonał Kacpra Tobiasza. W tej sytuacji VAR również potrzebował kilku minut, aby stwierdzić, że nie było spalonego.

ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość

v

Do przerwy gospodarze już nie atakowali z takim zacięciem. Niewiele potrafiła zdziałać Legia, która w 2. połowę weszła z wiarą w odrobienie strat i ponownie szybko została skarcona. Tym razem nie popisał  się Tobiasz, który nie złapał piłki po niezbyt mocnym strzale z dystansu Jeana Carlosa. Do piłki dopadł Adriano Amorim i z bliska wpakował piłkę do bramki.

Podrażniona Legia starała się odmienić losy potyczki. W 49. minucie z pięciu metrów przestrzelił Ilja Szkurin. Chwilę później po raz kolejny dogrywał z prawej strony Paweł Wszołek. Pierwszy strzał Marca Guala odbił Kacper Trelowski, poprawka znalazła się w bramce.

Zespół Goncalo Feio ruszył po kontaktową bramkę, Raków cofnął się i nie dopuszczał gości do dobrych okazji. Niewiele dały zmiany przeprowadzane przez trenera Legii. Gospodarze sporadycznie kontrowali. Dopiero w 62. minucie po dobrej akcji w bramkę nie trafił Ivi Lopez.

Sześć minut później Tobiasz zrehabilitował się, odbijając mocny strzał Władysława Koczerhina z ok. 16 metrów. Kilkadziesiąt sekund później, po drugiej stronie boiska, źle zachował się Kacper Trelowski. Strzał Luquinhasa zablokował jednak obrońca i tym samym uratował gospodarzy.

W 73. minucie ponownie dobrze w bramce zachował się Tobiasz, parując płaskie uderzenie z dystansu Jeana Carlosa Silvy. Legia drugiego gola mogła zdobyć kwadrans przed końcem, kiedy po dośrodkowaniu z prawej strony Gualowi zabrakło centymetrów, aby wbić piłkę do siatki.

Gospodarze mieli mecz pod kontrolą. Legia mogła liczyć jedynie na to, że miejscowi popełnią w tyłach błąd. Przydarzył się on częstochowianom na pięć minut przed końcem. Ruben Vinagre dograł z rzutu rożnego do niepilnowanego Luqiuinhasa, a ten mierzonym strzałem z dwunastu metrów trafił na 3:1.

Wojskowi starali się poszukać remisu, jednak do końca nie zagrozili miejscowym. Raków wygrał 3:2 i wciąż jest jednym z kandydatów do mistrzostwa Polski. Legia o tytule może zapomnieć. Podobnie o podium, do którego traci już osiem punktów, a straty w niedzielny wieczór mogą być jeszcze większe.

Raków Częstochowa - Legia Warszawa 3:2 (2:0)
1:0 - Stratos Svarnas 10'
2:0 - Jonatan Braut Brunes 32'
3:0 - Adriano Amorim 47' 
3:1 - Marc Gual 50'
3:2 - Luquinhas 85'

Składy:

Raków Częstochowa: Kacper Trelowski - Fran Tudor, Matej Rodin, Stratos Svarnas - Erick Otieno, Gustav Berggren, Władysław Koczerhin (90+3' Milan Rundić), Jean Carlos Silva (82' Leonardo Rocha) - Adriano Amorim (76' Jesus Diaz), Ivi Lopez (76' Patryk Makuch) - Jonatan Braut Brunes (82' Ariel Mosór).

Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Radovan Pankov, Artur Jędrzejczyk  (54' Kacper Chodyna), Steve Kapuadi, Ruben Vinagre (87' Wojciech Urbański) - Bartosz Kapustka, Juergen Elitim - Paweł Wszołek, Marc Gual, Ryoya Morishita (88' Patryk Kun) - Ilja Szkurin (54' Luquinhas).

Żółte kartki: Silva, Lopez (Raków) oraz Urbański, Pankov (Legia).

Sędzia: Wojciech Myć (Lublin).

Widzów: 5500.

Komentarze (26)
avatar
❶ ❾ ❶ ❻
12 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No właśnie wróciła, dlatego jesteście poza PP i pewnie bez MP, czyli NIE BĘDZIE NICZEGO HAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA 
avatar
Jagafan !
21 min temu
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Karma zawsze wraca - ale to nieważne bo oni się nie liczą, wróci w meczu z Ruchem 
avatar
Beautyfullbool
1 h temu
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
Ten sędzia nie powinien już nigdy sędziować meczy nawet trampkarzy. Uznał dwa gole po ewidentnych spalonych: jednym 2- metrowym i drugim- pół metrowym. Nawet dzieci już wiedzą, że liczy się mom Czytaj całość
avatar
Beautyfullbool
1 h temu
Zgłoś do moderacji
11
0
Odpowiedz
Ten sędzia nie powinien już nigdy sędziować meczy nawet trampkarzy. Uznał dwa gole po ewidentnych spalonych: jednym 2- metrowym i drugim- pół metrowym. Nawet dzieci już wiedzą, że liczy się mom Czytaj całość
avatar
Beautyfullbool
1 h temu
Zgłoś do moderacji
9
0
Odpowiedz
Ten sędzia nie powinien już nigdy sędziować meczy nawet trampkarzy. Uznał dwa gole po ewidentnych spalonych: jednym 2- metrowym i drugim- pół metrowym. Nawet dzieci już wiedzą, że liczy się mom Czytaj całość
Zgłoś nielegalne treści