Narzekali kibice Legii Warszawa na Vladana Kovacevicia. I słusznie. Jednak po ostatnim meczu ligowym trener Goncalo Feio powiedział "dość" i przeciwko Molde FK między słupkami stanął Kacper Tobiasz.
Spisał się nieźle, zresztą sam opowiadał po spotkaniu z Norwegami, że dobrze czuł się na boisku.
Wydawać by się mogło, że coś drgnęło.
No właśnie. Niedzielny mecz w Częstochowie to zweryfikował. Przy pierwszym i drugim golu dla Rakowa Tobiasz nie miał zbyt wiele do powiedzenia, jednak bramkarz Legii zdecydowanie nie popisał się przy trzecim trafieniu.
Była 47. minuta. Jean Carlos Silva oddał lekki i czytelny strzał z dystansu, wydawało się, że Tobiasz złapie piłkę i rozpocznie szybki kontratak Legii. Tak się jednak nie stało, wypuścił futbolówkę z rąk i sprezentował gola dla Rakowa. A konkretnie dla Adriano Amorima, który nie pomylił się z bliskiej odległości.
Po wszystkim Tobiasz tylko złapał się za głowę. Od razu zdał sobie sprawę, że popełnił błąd, który nie powinien się zdarzyć na tym poziomie.
Zobacz fatalną pomyłkę Tobiasza:
ZOBACZ WIDEO: Połączenie akrobatyki z futbolem. Takie gole to rzadkość