Po siedemnastu kolejkach GKS Tychy zajmował czternaste miejsce w tabeli i miał punkt przewagi nad strefą spadkową. W swoim dorobku miał tylko jedno zwycięstwo, a nastroje w klubie były dalekie od ideału. Kibice domagali się natychmiastowego zwolnienia trenera Artura Skowronka. Wystarczyły cztery miesiące, by wszystko odmieniło się o 180 stopni.
Obecnie GKS notuje najlepszą serię zwycięstw spośród klubów rywalizujących na szczeblu centralnym. Tyszanie odnieśli sześć kolejnych triumfów i nie są już blisko strefy zagrożenia. Mało tego, dołączyli do gry o awans.
ZOBACZ WIDEO: Tak strzela syn legendy. Stadiony świata!
W tabeli Betclic I ligi zajmują co prawda jedenastą lokatę, ale do lokaty gwarantującej grę w barażach o awans do PKO Ekstraklasy tracą tylko cztery "oczka". W listopadzie było to aż trzynaście punktów.
Tak dobra gra sprawiła, że w Tychach znów zaczęto marzyć o Ekstraklasie. - Wróciliśmy do żywych, dogoniliśmy czołówkę, ale zabawa dopiero się zaczyna. Te bezpośrednie mecze dopiero przed nami. Za tydzień jedziemy do Niecieczy, gdzie na pewno czekać nas będzie arcytrudne spotkanie. Musimy twardo stąpać po ziemi. Ale jeśli dalej będziemy grać swoje i zostawiać na boisku serducho, to czuję, że będzie dobrze - powiedział po wygranej z ostatnią w tabeli Pogonią Siedlce (2:0) napastnik GKS-u Bartosz Śpiączka.
- Wreszcie gramy tak, jak chcemy grać. Jesteśmy bardzo dobrze poukładani, także pod kątem taktycznym, ale i przygotowani na każdy możliwy scenariusz. Wiemy, jak zachowywać się na boisku - dodał Śpiączka.
Tyszan czeka teraz starcie z liderem I ligi, Bruk-Bet Termalicą Nieciecza. I to dla GKS-u będzie najlepsza weryfikacja formy. Zwłaszcza że w ostatnich meczach tyski zespół rywalizował z drużynami z dołu tabeli.
- Kiedyś czytałem, że Alex Ferguson powiedział, że mistrzostwa wygrywa się w meczach z dołem ligowej tabeli. To są ważne spotkania i trzeba w nich punktować. Teraz zagramy z czołówką, ale mam wrażenie, że paradoksalnie z nią gra nam się lepiej - ocenił Śpiączka.