W wyjazdowym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów z Benficą Lizbona Wojciech Szczęsny kilkukrotnie ratował Barcelonę przed stratą gola. Ostatecznie jego zespół wygrał 1:0, mimo że od 22. minuty grał w dziesiątkę po czerwonej kartce Pau Cubarsiego.
Polak za swój występ otrzymał świetne noty od hiszpańskich dziennikarzy. Redakcje sportowe z tego kraju od tego czasu opublikowały już wiele artykułów nt. 34-letniego golkipera.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
"Z plaży do chwały" - tak zatytułowano materiał, który w piątek (07.03) pojawił się na stronie internetowej madryckiej gazety "AS". W ten sposób przypomniano, że Barcelona ściągnęła Szczęsnego ze sportowej emerytury.
Polak pod koniec sierpnia 2024 roku ogłosił w mediach sportowych zakończenie kariery. Wcześniej za porozumieniem stron rozwiązał kontrakt z Juventusem. Nieco ponad miesiąc później, 2 października, był już jednak piłkarzem Barcelony. Hiszpański gigant zatrudnił go po tym, jak poważnej kontuzji kolana nabawił się Marc-Andre ter Stegen.
Szczęsny początkowo przegrywał rywalizację o miejsce miedzy słupkami z Inakim Peną, który wcześniej był zmiennikiem Niemca. Do bramki wskoczył w styczniu. Jego obecna pozycja w klubie jest już niepodważalna.
"Czas potwierdził decyzję Flicka. Niemiec postanowił posadzić Inakiego Penę na ławce rezerwowych i postawić na Szczęsnego. Nastąpiło to trzy miesiące po tym, jak Polak podpisał kontrakt z Barceloną i przeszedł długi okres przygotowawczy. I to pomimo tego, że wcześniej zakończył karierę sportową" - pisze "AS".
W artykule podkreślono również, że w środę Szczęsny zrehabilitował się za poprzednią wizytę na stadionie Benfiki. Przypomnijmy, że portugalski zespół podejmował Barcelonę w siódmej kolejce fazy ligowej Ligi Mistrzów. Goście wygrali 5:4, ale doświadczony golkiper popełnił kilka poważnych błędów.
"Szczęsny całkowicie odkupił swoje winy na tym samym stadionie. Polak okazał się kluczowy dla zwycięstwa Barcelony w meczu, w którym "Duma Katalonii" przez większość czasu grała w osłabieniu" - podsumował "AS".