Jagiellonia Białystok pokonała 1:0 GKS Katowice w 23. kolejce PKO Ekstraklasy. Bohaterem meczu został Taras Romanczuk, który w 36. minucie z trzech metrów dobił piłkę głową do bramki po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. - Ja nie pamiętam żebym kiedyś strzelił ładnego gola - śmiał się w późniejszej wypowiedzi dla dziennikarzy.
- Trzeba było coś "wsadzić" po kornerze, więc dopchałem tę piłkę za linię bramkową. Cieszę się, że wreszcie mogłem zagrać w pierwszym składzie po zabiegu sprzed dwóch miesięcy. Bardzo to przeżywałem i zastanawiałem się jak będę się czuł, ale chyba jest wszystko ok i trzeba pracować dalej - dodał kapitan zespołu z Podlasia.
ZOBACZ WIDEO: Problemy wielkich klubów w nowym formacie Ligi Mistrzów. "Wnioski zostaną wyciągnięte"
Jagiellonia mimo dużej przewagi przez długi okres gry nie zdołała powiększyć prowadzenia, a w końcówce musiała solidnie bronić się przed GKS-em. - To było trudne spotkanie na trudnej murawie - nie krył Romanczuk.
- Wiedzieliśmy, że rywale postawią trudne warunki. W pierwszej połowie potrzeba było trochę więcej spokoju. Z boiska miałem wrażenie, że czasem można było komuś lepiej dograć. Brakowało nam tej drugiej bramki, choć chcieliśmy ją zdobyć i dążyliśmy do tego również po zmianie stron. Sami pozwoliliśmy przeciwnikom żeby nas zaatakowali na koniec, ale najważniejszy jest pozytywny koniec i 3 punkty - podkreślił dalej 33-latek.
Romanczuk pochwalił kolegów za rozważne zachowanie na boisku podczas meczu Jagiellonii z GKS-em. - Czasem też trzeba tak grać. Rozmawialiśmy z trenerem, że wypadałoby poprawić grę defensywną po tym jak w tydzień straciliśmy 5 goli i tym bardziej cieszy to zero z tyłu - zauważył.
- Czyste konto zbuduje nas mentalnie przed spotkaniem z Cercle Brugge w 1/8 finału Ligi Konferencji. Przyjedzie do nas bardzo dobry przeciwnik, który w fazie ligowej pokazał jak umie grać. Nie ma jednak czego się bać i mam nadzieję, że narzucimy tam własne warunki - podsumował kapitan Jagi.
Pierwszy mecz Jagiellonii z Cercle zaplanowany jest na czwartek 6 marca o godz. 21.
Kuba Cimoszko, dziennikarz WP SportoweFakty