Lewandowskiemu wybacza się wszystko. O ile jest skuteczny [OPINIA]

PAP/EPA / Alejandro Garcia / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
PAP/EPA / Alejandro Garcia / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Robert Lewandowski stał się lisem pola karnego i - według wskazówek Hansiego Flicka - ma się skupić wyłącznie na finalizacji akcji. Trzeba sobie zdawać z tego sprawę oceniając występy Polaka w stolicy Katalonii. I nie oczekiwać więcej.

W ostatnich tygodniach przyzwyczailiśmy się do tego, że rola Roberta Lewandowskiego w budowaniu gry Barcelony była mniejsza. Że polski napastnik bywa niewidoczny, że rzadziej konstruuje akcje, że nie pomaga w rozegraniu, ale po prostu stał się egzekutorem, któremu wybacza się wszystko, o ile tylko jest skuteczny.

Jednak niedzielny mecz z Realem Sociedad był dla kapitana naszej kadry inny. Robert oczywiście swojego gola strzelił (a jakże!), ale także był aktywny w grze drużyny. Można mu zaliczyć asystę przy bramce Ronalda Araujo na 3:0, gdy Urugwajczyk dobijał piłkę głową po uderzeniu "Lewego". Polak dał się także zapamiętać z widowiskowego podania pietą do Daniego Olmo i w ogóle był - jak mawiają komentatorzy - pod grą.

ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"

Po meczu z Baskami z San Sebastian Lewandowski ma już 21 trafień w La Lidze i jest na szczycie klasyfikacji strzelców. A licząc wszystkie rozgrywki Polak ma łącznie aż 34 trafienia w 37 spotkaniach! Imponująca statystyka. Co oznacza, że na trzy miesiące przed końcem sezonu już poprawił własne osiągnięcia ze swojego pierwszego, najlepszego, sezonu w Hiszpanii, który skończył zdobyciem mistrzostwa (wtedy 33 gole).

Przeciwko Realowi Sociedad "Lewy" zdobył gola w swoim stylu. Sprytnym ułożeniem stopy zmienił kierunek lotu piłki, po mocnym uderzeniu Araujo. Gol jakby z pieczątką Roberta, tak bardzo dla niego charakterystyczny.

Bo ostatnimi czasy znakomita większość goli Polaka pada z tzw. pierwszej piłki. Czyli bez przyjmowania, bez poprawiania futbolówki przed strzałem. "Lewy" stał się lisem pola karnego i - według wskazówek Hansiego Flicka - ma się skupić wyłącznie na finalizacji akcji swojej drużyny.

Lewandowski jest w tym świetny. Dzięki ogromnemu doświadczeniu, odpowiednio się ustawia, jest tam, gdzie snajper ma być, potrafi dobrze "przeczytać" grę i we właściwym momencie uciec kryjącemu go przeciwnikowi. A na koniec celnie uderzyć.

Przeciwko Sociedad Robert mógł być jeszcze skuteczniejszy, bo miał dobre okazje do przynajmniej dwóch następnych goli. Tych szans było tak dużo, bo mecz się Barcelonie układał wyjątkowo dobrze, od początku do końca. Natomiast prawda o "Lewym" jest taka, że dziś jest - w 37. roku życia - napastnikiem mocno uzależnionym od tego, jak gra jego drużyna. I trzeba sobie zdawać z tego sprawę oceniając występy Polaka w stolicy Katalonii. Nie oczekiwać więcej.

Ważne jest to, że w 2025 roku Barcelona nie przegrywa. Całkiem nieprzypadkowo ta seria bez porażki drużyny Hansiego Flicka wiąże się ze zmianą golkipera. Odkąd do bramki Barcelony wszedł Wojciech Szczęsny, wystąpił w 13 meczach, wpuścił w nich 13 goli, zachowując siedem razy czyste konto. W niedzielnym meczu z Realem Sociedad polski bramkarz nie miał nic do roboty. Goście jedyne zagrożenie stworzyli w akcjach, w których sędzia i tak wcześniej już odgwizdał spalonego.

W tym spotkaniu chodziło tylko o to, by Barcelona miano zespołu niepokonanego w 2025 roku podtrzymała, bo właśnie wchodzi w decydujący moment sezonu. Już w środę Katalończycy lecą do Lizbony na pierwszy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z Benfiką, a później, po spotkaniu rewanżowym u siebie - czekają ją, w niewielkim odstępie czasowym, dwa arcyważne wyjazdowe mecze z Atletico Madryt: ligowe (16.03) i rewanż Pucharu Króla (2.04). A chwilę później ćwierćfinały Ligi Mistrzów, bo przecież oczekiwania, że Barcelona zamelduje się w tej fazie rozgrywek są całkiem oczywiste.

Tym bardziej potknąć się na takim średniaku jak zespół z San Sebastian nie wypadało. O losach meczu zdecydowała czerwona kartka dla Artiza Elustondo, którą obrońca gości dostał już w 17. minucie spotkania, łapiąc w pół uciekającego mu Daniego Olmo.

Od tej pory Baskowie walczyli nawet nie o przetrwanie, ale o jak najniższy wymiar kary. A wspomniany Olmo grał w tym meczu pierwszoplanową rolę notując dwie asysty i to takie, kiedy rola podającego w powodzeniu akcji jest większa niż strzelca gola.

Barcelona, która szybko zdobyła dwie bramki całkowicie zdominowała rywala (w pewnym momencie statystyki pokazały, że gospodarze byli w posiadaniu piłki aż przez 94 proc. czasu!) i prowadząc do przerwy 2:0 mogła już oszczędzać siły na środowy mecz z Benfiką, grając na luzie i z fantazją. Ostatecznie Barcelona wygrała 4:0, co było najłagodniejszym wymiarem kary dla Realu Sociedad.

Ważniejsze więc niż sam rezultat spotkania z Realem Sociedad jest szukanie odpowiedzi na pytanie, czego może dokonać "Barca" w tym sezonie. Rywalizuje na trzech frontach, pozostaje liderem La Ligi, ale że projekt Hansiego Flicka jest jeszcze mocno niedokończony najlepiej zobrazował mecz Pucharu Króla Atletico Madryt, rozegrany w minionym tygodniu.

Barcelonie brakowało w tym spotkaniu koncentracji, dobrego wejścia w mecz (goście łatwo i szybko zdobyli dwa gole na początku spotkania), a na końcu doświadczenia i zwykłego boiskowego cwaniactwa. Bo drużyna o ambicjach takich jak "Barca" nie może sobie pozwolić na zremisowanie spotkania, w którym pewnie prowadzi 4:2 i ma olbrzymią przewagę z gry.

Czego więc Barcelonie brakuje najbardziej? Odpowiedź jest prosta: wyrachowania. Takiej zimnej krwi, która jest potrzebna by wygrywać te duże, najważniejsze mecze.

W uznaniu zasług dla Hansiego Flicka, mówi się, że jego drużyna potrafi zagrać Flicki-takę. I tak, nie ma wątpliwości, że niemiecki trener nie tylko znalazł swój pomysł na grę Barcelony, ale też potrafił z nią zrobić to, co jest w futbolu najtrudniejsze, czyli wyjść z ciężkiego kryzysu.

Ten kryzys Katalończyków w La Liga rozpoczął się - co mało kto jeszcze dziś pamięta - właśnie od wpadki w wyjazdowym meczu z Realem Sociedad. 10 października ubiegłego roku Baskowie wyrwali skromne zwycięstwo 1:0 z zespołem Hansiego Flicka, ale wtedy wydawało się - na podstawie znakomitego początku sezonu "Barcy" i rozgromienia na Bernabeu Realu aż 4:0 - że to jedynie wypadek przy pracy. Rzeczywistość okazała się dużo bardziej brutalna.

Barcelona zaczęła seryjnie gubić punkty z rywalami, których - bądźmy szczerzy - klasa sportowa pozwala określić mianem co najwyżej ligowych średniaków. 1:2 z Las Palmas, 2:2 z Betisem, 0:1 z Leganes i w końcu 1:2 z renomowanym Atletico Madryt.

I nie miało znaczenia, że tę serię przedzieliło wysokie zwycięstwo z Mallorcą 5:1. Bo pokazało ono, że drużyna z takim potencjałem nie ma prawa tak głupio gubić punktów, jak to robiła "Barca" w listopadzie i grudniu, gdy najpierw straciła pozycję lidera, a później pozwoliła odskoczyć w tabeli drużynom z Madrytu na tyle, że wydawało się, iż w walce o mistrzostwo Hiszpanii zespół Flicka liczył się już nie będzie.

Dziś to "Barca" znów jest na szczycie tabeli, o punkt wyprzedza Atletico Madryt i już o 3 punkty Real, który w minionej kolejce potknął się z Betisem (1:2). Ale trudno nie dostrzec, że ta konstrukcja zbudowana przez Flicka wciąż jest bardzo krucha.

Ten sezon "Barca" może równie dobrze skończyć wielkimi sukcesami lub godząc się z porażką na wszystkich trzech frontach. Zdecydują o tym najbliższe tygodnie. Chłopcy Ficka w krótkich spodenkach muszą w przyśpieszonym tempie stać się mężczyznami.

Dariusz Tuzimek, WP SportoweFakty

Komentarze (30)
avatar
Mgr. Otwieracz Kłodert
29 min temu
Zgłoś do moderacji
2
2
Odpowiedz
Oceny po meczowe 5,8 w skali 10 jakie otrzymał magister w zasadzie zamykają dyskusje na temat jego wielkości. Jedyna wielkość to w artykułach o nim można znaleźć Tuzimka i Kmity. 
avatar
Zorkin debil SF
46 min temu
Zgłoś do moderacji
39
0
Odpowiedz
Kwak kwak gdak gdak 
avatar
Bartosz Reimann
48 min temu
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Doac mam tych artykułów o tym konowale. Tylko lewy i lewy. Zmieńcie nazwe serwisu na sportowy-pudelek/lewandowski bo już się odechciewa was czytać i otwierać strone 
avatar
Janusz sport
1 h temu
Zgłoś do moderacji
6
4
Odpowiedz
media polskie mocno przesadzają o Lewandowskim to przeciętny kopacz nie potrafi grać sam gola nie wypracuje dla kolegi tez brak dryblingu tego nie da się nauczyć ty talent nawet Hiszpanie to Czytaj całość
avatar
The Iron Foot
2 h temu
Zgłoś do moderacji
19
1
Odpowiedz
Flicki-takę - buhahahahahahahahahahahahahahahahahahahahhahahahhahahahahahahaahahahahhah. 
Zgłoś nielegalne treści