W niedzielę Puszcza Niepołomice rozegrała pierwszy, historyczny mecz w PKO Ekstraklasie w swoim mieście. Nie udało się jednak zdobyć ani jednego punktu, ponieważ lepszy okazał się zespół Motoru Lublin.
Goście wygrali 1:0, ale wcale tak być nie musiało. Co prawda w pierwszej połowie lublinianie byli zdecydowanie lepsi, natomiast w drugiej Puszcza wypracowała sobie kilka szans. W czasie doliczonym Kacper Rosa w kapitalnym stylu obronił strzał Antoniego Klimka, a chwilę wcześniej doszło do największej kontrowersji w spotkaniu.
Po dośrodkowaniu Mateusza Stępnia piłką ręką zagrał Herve Matthys. Sędzia Marcin Kochanek początkowo podyktował rzut karny dla Puszczy, jednak po obejrzeniu sytuacji na powtórkach zmienił swoją decyzję. Uznał, że Matthys zagrał piłkę dozwoloną częścią ręki.
- Przyjąłem, że jeśli mam powiedzieć, że przegrałem przez sędziego, to lepiej nie powiedzieć nic. Nie będę się wypowiadać na temat pracy arbitrów. Od tego są inni - powiedział trener Tomasz Tułacz na konferencji prasowej.
ZOBACZ WIDEO: Nowy format Ligi Mistrzów pomógł Polakom. "Koło ratunkowe"
Na tym jednak nie poprzestał i trochę bardziej się rozwinął. - Mogę tylko powiedzieć to, co powiedziałem sędziemu. Największym problemem dla trenerów, a przynajmniej dla mnie, jest to, że taka sama sytuacja w innym meczu będzie miała inne konsekwencje. Ręce opadają i człowiek się zastanawia dlaczego dzisiaj jest tak, a jutro inaczej. Jestem przekonany, że sędziowie nie chcą nikogo skrzywdzić. Wierzę, że starają się wykonywać swoją pracę jak najlepiej. Ja tylko mam ogromny kłopot z oceną interpretacji takich samych zdarzeń. To powoduje negatywne odczucia - powiedział trener Tułacz.
Piłkarze Puszczy mieli w nogach 120 minut pucharowego meczu z Polonią Warszawa, ale trener Tułacz nie zrzucał na to winy za przegraną z Motorem.
- Zawodnicy dali z siebie maksimum. Mam nadzieję, że nie spuścimy głów, tylko dalej będziemy dążyć do realizacji celu, jakim jest pozostanie w Ekstraklasie - komentował Tułacz.
- Wróciliśmy z Warszawy w piątek o 2 w nocy, a w niedzielę o 12 graliśmy kolejny mecz. Jeszcze wczoraj zawodnicy mieli wysokie zakwaszenie. Wiadomo, że jest to problem, ale przecież w drugiej połowie były momenty, w których mogliśmy umieścić piłkę w bramce i teraz byśmy o tym nie rozmawiali - podsumował trener Puszczy.
Zobacz sytuację z rzutem karnym (od 3:05)