Legia Warszawa finalizuje wypożyczenie Vladana Kovacevicia ze Sportingu. Były bramkarz Rakowa Częstochowa nie ma szans na regularne występy w Sportingu i najbliższe pół roku spędzi w drużynie Goncalo Feio.
Co prawda nic nie zostało jeszcze oficjalnie ogłoszone, ale Feio potwierdził na konferencji prasowej, że jest to kwestia czasu.
- Nie przywykłem wypowiadać się na temat piłkarzy, którzy nie są w Legii, natomiast nie ma sensu ukrywać, że Vladan jest na badaniach, ale jeszcze niczego nie podpisał - przyznał Feio.
I przy okazji zobrazował, jak wyglądał cały proces pozyskania Kovacevicia.
- W poniedziałek popołudniu wziąłem telefon i zadzwoniłem do Vladana - mówi Feio.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią
- Vladan, nie bronisz tam. Chcesz? - Chcę. - Daj numer do agenta.
- Pytam go ile będzie nas to kosztować. Mówi, że tyle i tyle - opowiada Feio.
- Nie stać nas. - Sporting pomoże? - Pomoże.
A dalej potoczyło się to bardzo szybko. - Wieczorem spotkaliśmy się z zarządem, przedstawiłem to, co przygotowałem i od tego momentu zarząd sprawnie ciągnął ten temat ze Sportingiem - wyjaśnia Feio.
- Vladana nie trzeba przedstawiać, natomiast nie powiem za dużo na temat przyszłości innych naszych bramkarzy, szczególnie Tobiasza i Kobylaka. Jestem po rozmowie z jednym i z drugim. Zobaczymy co się pojawi w następnych dniach. Dopuszczam - dla ich dobra - by jeden z nich odszedł, ale drugi zostanie i będzie walczył o skład - przyznał trener Legii.
Trudno nie odnieść wrażenia, że Feio wbił szpilkę w dział skautingu, skoro sam musiał dzwonić do Kovacevicia i pytać go o możliwość przejścia do Legii. Z drugiej strony - kto miał to robić, skoro w klubie nie ma obecnie dyrektora sportowego.
Jednocześnie Feio zaprzeczył, że jego decyzja była spowodowana błędem Gabriela Kobylaka w meczu z Koroną Kielce, który doprowadził do utraty gola. - Decyzja jest spowodowana rzeczami, które widzę na co dzień od paru miesięcy - powiedział Feio.