Zaskakujące doniesienia z Włoch. Dla Zalewskiego zrobili wyjątek

Getty Images / Vincenzo Lombardo - Inter / Na zdjęciu: Nicola Zalewski
Getty Images / Vincenzo Lombardo - Inter / Na zdjęciu: Nicola Zalewski

Ostatnie dni były dla Nicoli Zalewskiego pełne emocji. Reprezentant Polski został zawodnikiem Interu Mediolan, w którym zadebiutował kilkanaście godzin po ogłoszeniu transferu. Klub dał 23-latkowi szansę na wyjątkowych zasadach.

W tym artykule dowiesz się o:

Tuż przed zamknięciem zimowego okna transferowego Inter Mediolan dopiął swego, finalizując wypożyczenie Nicoli Zalewskiego z AS Romy do końca sezonu 2024/2025. Polski pomocnik, który nie był już mile widziany w rzymskim klubie, szybko otrzymał szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności i dobrze ją wykorzystał.

Zalewski pojawił się na boisku jako rezerwowy w derbowym spotkaniu z Milanem, które odbyło się na San Siro w niedzielę, 2 lutego. Wystarczyło mu 15 minut, aby zaznaczyć swoją obecność - zaliczył asystę przy wyrównującym golu Stefana de Vrija. Ostatecznie mecz zakończył się remisem 1:1.

Reprezentant Polski zadebiutował tym samym zaledwie kilkanaście godzin po dołączeniu do Interu. Okazuje się, że 23-latek otrzymał swoją szansę jeszcze przed testami medycznymi. Te przeszedł dopiero w poniedziałek w siedzibie Włoskiego Narodowego Komitetu Olimpijskiego (CONI).

ZOBACZ WIDEO: Przeniósł się do nowego klubu. Na miejscu czekała na niego legenda

Obecność Zalewskiego w tym miejscu nie uszła uwadze kamer, ale też kibiców. Niektórym udało się nawet zrobić zdjęcie z naszym pomocnikiem. Trzeba jednak przyznać, że przypadek 23-latka jest bardzo nietypowy. W zdecydowanej większości przypadków kluby przeprowadzają bowiem testy medyczne zawodników przed podpisaniem kontraktu.

W poniedziałek reprezentant Polski odbył też pierwszy trening z nowym zespołem. Jak pokazało jednak niedzielne spotkanie, nie powinien on mieć problemów z odnalezieniem się w drużynie. Wypożyczenie do Interu jest szansą na rozwój kariery dla Zalewskiego, który zdążył już zyskać uznanie w oczach trenera Simone Inzaghiego.

Komentarze (0)