W piątek, 31 stycznia, rusza runda wiosenna PKO Ekstraklasy. Tomasz Frankowski podzielił się z nami swoimi przewidywaniami dotyczącymi końcowych rozstrzygnięć. Legendarny napastnik wypowiedział się również na temat kondycji polskiej ligi.
Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty: Po półtora miesięcznej przerwie doczekaliśmy się wznowienia rozgrywek. Czas się panu dłużył?
Tomasz Frankowski, czwarty najskuteczniejszy strzelec w historii Ekstraklasy: Stęskniłem się za Ekstraklasą, jak zresztą chyba każdy kibic piłki w naszym kraju. Cieszy mnie, że ewolucja postępuje i zaczynamy już na przełomie stycznia i lutego, a nie w marcu, jak było na przykład za moich czasów. Myślę, że to jest dobra zmiana, bo sport jest dla kibiców, a oni są spragnieni podziwiania naszych ligowców.
Z tym pewnie nie wszyscy by się zgodzili. Poziom ligi mija się z oczekiwaniami środowiska. Bardzo często krytykujemy polskie zespoły i tęsknimy za dawnymi czasami.
Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma. Tak właśnie jest z naszą Ekstraklasą. Jesteśmy szybko weryfikowani na arenie międzynarodowej. Zresztą słusznie. Zarządzanie klubami jest bardzo trudne w dzisiejszych czasach, kiedy ograniczają finanse. Nie mówię nawet o rywalizowaniu w Lidze Mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ale akcja! Ten gol wstrząsnął Brazylią
Odległa wydaje się Liga Europy. Trzeba jednak przyznać, że w rundzie jesiennej zarówno Jagiellonia Białystok, jak i Legia Warszawa prezentowały się znakomicie w Lidze Konferencji. Mamy natomiast apetyt na więcej. Faza pucharowa zbliża się wielkimi krokami i liczymy, że polskie zespoły pójdą za ciosem, zamiast spocząć na laurach.
Jest pan w stanie wskazać odkrycie tego sezonu?
Nie ma sensu rozmawiać o zeszłorocznym śniegu. Runda jesienna za nami, nagrody rozdane. Widzieliśmy ostatnio, że białostocki zespół zebrał gro, i słusznie, bo przecież w ubiegłym roku zdobył mistrzostwo Polski. Teraz pojawia się kilka niewiadomych, bo półtora miesiąca to bardzo dużo czasu i do końca nie wiadomo, jak będą prezentować się poszczególne zespoły.
Jeśli jednak miałbym kogoś wyróżnić i miałaby to być nieoczywista drużyna, postawiłbym na Cracovię. Grała ciekawy, ofensywny futbol. Zespół z Krakowa ma nawet szanse na europejskie puchary. Zobaczymy, co przyniesie wiosna.
Kogo widzi pan w roli faworyta w wyścigu po mistrzostwo?
Runda będzie bardzo emocjonująca dla kibiców w całej Polsce. Cztery zespoły są bardzo blisko siebie, każdy ma szanse na końcowy triumf. Myślę, że walka rozegra się pomiędzy Lechem, Rakowem, Jagiellonią i Legią. Jeśli cofniemy się kilka lat wstecz i prześledzimy wyniki, trudno się dziwić z takiego powodu. Każdy z tych zespołów wygrywał ligę w bieżącej dekadzie.
Gdyby jednak miał pan wskazać konkretną kolejność, jak ona by wyglądała?
Jestem nieobiektywny, bo trzymam kciuki za Jagiellonię, co chyba nie jest dla nikogo niespodzianką. Odpowiem na pytanie w inny sposób. Z trójki Lech, Raków, Legia najbardziej obawiam się drużyny z Częstochowy, a najmniej Legii.
Mistrzowie Polski z 2023 roku się rozpędzali i wydaje mi się, że stanowią największe zagrożenie. Obawiam się, że mogą przeszkodzić wciąż panującym mistrzom w obronie tytułu. Z kolei warszawianie rywalizują w europejskich pucharach, co nie ułatwia walki o najwyższe cele na krajowym podwórku. Oczywiście Jagiellonia również, sytuacja jest rozwojowa. Trzymam kciuki za młodszych kolegów, żeby dopięli swego i mieli wielkie powody do radości za parę miesięcy.
Z pana narracji wynika więc, że największe szanse ma Raków.
Na pewno najbardziej liczę na Jagiellonię. Notowania częstochowian oceniam bardzo wysoko, ale nie odbieram szans na mistrzostwo nawet czwartej w tabeli Legii.
Ciekawie zapowiada się również wyścig o tytuł króla strzelców. Lider klasyfikacji Benjamin Kallman strzelił 11 bramek, zaś zajmujący w niej 7. miejsce Imad Rondić tylko dwie mniej.
Przykre jest dla mnie, że w tej walce nie ma żadnego polskiego nazwiska. Ósmy Bartosz Kapustka strzelił siedem bramek, ale nie jest napastnikiem i te liczby i tak mogą imponować. Nie sądzę, by zawodnik Legii mógł pokrzyżować szyki faworytom. Mam tylko nadzieję, że zwycięzca zdobędzie przynajmniej 20 goli, bo taka liczba trafień oznacza udany sezon dla napastnika.
Rywalizacja w tej kategorii może być jeszcze ciekawsza niż ta o tytuł, gdyż jest więcej kandydatów. Jeden hat-trick może wszystko zmienić. Osobiście moim faworytem jest Jesus Imaz. Uważam, że to najlepszy piłkarz, który grał w Ekstraklasie w ostatnich latach.
Miniony rok przyniósł kilka zaskakujących powołań do reprezentacji. Chyba największe zdumienie kibiców wywołała obecność Maximilliana Oyedele. Widzi pan nieoczywistego faworyta, który może pójść w jego ślady, wskazując na kogoś z PKO Ekstraklasy?
Nie śledzę wszystkich meczów na tyle uważnie, by zacząć wskazywać seryjnie nazwiska. Trener Michał Probierz na pewno czujnie monitoruje sytuację. Najważniejsze, żeby dobierał piłkarzy w ten sposób, by przynosili korzyści w określonych meczach. Kandydatów może być kilku. Tu jest podobnie, jak z walką o mistrzostwo. Wiele może się wydarzyć.
Rozmawiał Bogumił Burczyk, dziennikarz WP SportoweFakty
Pierwszy mecz rundy wiosennej PKO Ekstraklasy GKS Katowice - Stal Mielec w piątek (31.01 o godz. 18:00). Relacja NA ŻYWO w serwisie WP SportoweFakty.
BUAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA