Jesień w wykonaniu Juventusu była daleka od ideału. Zespół, który latem przejął Thiago Motta, zajmuje zaledwie 5. miejsce w lidze ze stratą aż 16 punktów do prowadzącego Napoli, a także uplasował się na dopiero 20. miejscu w fazie ligowej Ligi Mistrzów.
To sprawiło, że zimą zdecydowano się wzmocnić zespół. Do Turynu trafili Alberto Costa, Renato Veiga oraz Randal Kolo Muani. Wygląda na to, że na tym transfery "Starej Damy" się zakończą.
- Od początku podkreślaliśmy, że nie mamy zamiaru dokonywać transferów wychodzących, a także, że chcemy pozyskać dwóch nowych obrońców. Tak też zrobiliśmy, dodając do tego napastnika z uwagi na to, że powrót Milika był powolny. W tym momencie jednak rynek się dla nas zamknął - powiedział Cristiano Giuntoli cytowany przez portal torinocronaca.it.
Wygląda zatem na to, że na ten moment w klubie pogodzili się z koniecznością radzenia sobie bez polskiego napastnika. Milik po raz ostatni w barwach Juve wystąpił 25 maja w meczu ligowym z Monzą, natomiast ostatnie pół roku spędził na leczeniu kontuzji.
ZOBACZ WIDEO: Jak to wpadło? Co za pech bramkarza!
Oglądaj rozgrywki włoskiej Serie A na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)