Dziś historia Jakuba Stolarczyka, który przyszedł na świat w Kielcach 19 grudnia 2000, a dorastał w Chęcinach, wydaje się nierealna, ale jednak się dzieje. Pokazuje, że w małych miejscowościach też rodzą się talenty, ale nie każdy ma takie samozaparcie jak Kuba, który miał szczęście trafiać na swojej drodze na ludzi, którzy bardzo mu pomogli.
- Kubę zobaczyłem pierwszy raz podczas test meczu w Nowinach, który organizowali Rafał Kwiecień obecnie pracujący w najwyższej lidze Arabii Saudyjskiej, Maciej Poczęty, Michał Stawiak i Łukasz Gągorowski. Wyróżniała go mentalność. Grał ze starszymi, jego drużyna wysoko przegrywała, a u niego widać było cechy lidera oraz wysoki poziom koncentracji. Świetnie operował piłką nogami, lewa była wręcz imponująca jak na jego wiek - opowiada Wojciech Śmiech, odkrywca talentu Jakuba Stolarczyka, aktualnie dyrektor skautingu w Widzewie Łódź.
ZOBACZ WIDEO: To rzadki widok. Gwiazda futbolu była przerażona
Nie tylko on dostrzegł już w UKS Chęciny, że Stolarczyk nie boi się grać pod presją. Nie podłamywał się po puszczanych golach, starał się korygować braki. W zespole z Chęcin był uznawany obok Jakuba Rybusa za największy talent, ale nie poszedł drogą młodszego kolegi - napastnika, który chciał spełniać swoje marzenia w Koronie Kielce.
W tym klubie strzelał sporo goli w drużynach juniorskich, rezerwach, dostał szanse w pierwszej lidze, ale tak naprawdę nikt na niego w seniorach nie postawił zdecydowanie. Dziś występuje w Moravii Anna-Bud Morawica, został królem strzelców czwartej ligi świętokrzyskiej sezonu 2023-24, zmierza po kolejny taki tytuł w obecnym cyklu rozgrywkowym. Futbol jest nieprzewidywalny, dużo może zależeć od czasu i środowiska gdzie się w danym momencie przebywa.
Los Stolarczyka potoczył się inaczej. Kształtował go Marek Bęben, który w ekstraklasie rozegrał 311 meczów w Zagłębiu Sosnowiec, Górniku Zabrze i Odrze Wodzisław. W swoim najlepszym okresie był blisko pierwszej reprezentacji Polski i zdołał pokazać się w europejskich pucharach. Ostatnie oficjalne mecze zaliczył w Moravii na ziemi świętokrzyskiej, gdzie dał się poznać z dobrej strony także w roli szkoleniowca bramkarzy.
- Miałem przyjemność współpracować z Markiem w Spartakusie Daleszyce. Był świetnym golkiperem, ma pojęcie o trenerce, a specjalistyczne szkolenie bramkarzy to coś w czym czuje się jak ryba w wodzie. Jak się już kimś zajmuje, to oddaje całe serce i nie zaniedbuje detali. Wiem, że poświęcał dużo czasu Kubie, widział w nim wielki talent i wierzył, że daleko zajdzie. Czas przyznał mu stuprocentową rację, a Stolarczyk tak naprawdę dopiero zaczyna wielką przygodę. Jesteśmy dumni, że chłopak z regionu świętokrzyskiego gra w Premier League, że prowadzi go wielki Ruud van Nistelrooy. To jest niesamowite – mówi Marek Gołąbek, legenda świętokrzyskiej piłki nożnej, były zawodnik m.in. Błękitnych Kielce i Korony Kielce, w ostatnich latach związany ze Spartakusem Daleszyce.
Indywidualne zajęcia ze Stolarczykiem przeprowadzali także Rafał Kwiecień (dziś pracuje w saudyjskim Al-Qadisiyah) i Artur Wierzba, obaj cenieni fachowcy. Przez 6 lat Stolarczykowi pomagał Wojciech Śmiech. Utalentowany bramkarz czynił niemal kosmiczne postępy, w końcu jako zawodnik A-klasowego Piasta Chęciny został zaproszony na testy do Leicester City.
Lisy w 2016 roku znajdowały się u szczytu popularności zaraz po sensacyjnym zdobyciu mistrzostwa Anglii pod wodzą Claudio Ranieriego, a dobrą opinię polskiej piłce w założonym w 1884 roku klubie wyrobił Marcin Wasilewski. Stolarczyk bynajmniej jej nie zepsuł i na pierwszym sprawdzianie przekonał do swojej osoby.
Wiele osób nie mogło się nadziwić, że chłopak z juniorów z polskiej klasy A radzi sobie tak znakomicie na treningu klubu robiącego furorę w Premier League. Będąc zawodnikiem Piasta Kuba dostawał też powołania do kadr narodowych juniorów, ale można odnieść wrażenie, że na Wyspach Brytyjskich bardziej go doceniano niż w Polsce. Ludzie z Leicester City zdali sobie sprawę, że mają do czynienia z dużym talentem i 1 lipca 2019 chłopak z Chęcin podpisał umowę z klubem z King Power Stadium.
Stolarczyk nie zachłysnął się, nie zwolnił tempa, grał w drużynie U-21, był na wypożyczeniach w szkockim Dunfermline, Fleetwood, Hartlepool United, gdzie przygotowywał się na poważniejsze wyzwania. Doczekał się, po kontuzji Duńczyka Madsa Hermansena i słabszym występie Walijczyka Daniela Warda, to na Polaka w meczach z Liverpoolem, Manchesterem City, Aston Villą, Queens Park Rangers (puchar) i Crystal Palace postawił menedżer. Co będzie dalej?
W niedzielę, w ramach 23. kolejki Premier League Lisy zagrają z Tottenhamem Hotspur. Początek meczu o godz. 15.
Jaromir Kruk, "Piłka Nożna"