Mariusz Stępiński rok temu został zawodnikiem Omonii Nikozja. W tym sezonie strzelił sześć bramek w cypryjskiej ekstraklasie. Jego sytuacja w klubie skomplikowała się po meczu z Legią Warszawa w Lidze Konferencji. Polski napastnik podpadł swoim kibicom.
Poszło o skandaliczną oprawę zaprezentowaną przez ultrasów Omonii. Na transparencie znalazł się napis: "W 1945 roku Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę". Dodatkowo nie brakowało flag z sierpem, młotem i wizerunkiem Che Guevary. Stępiński skrytykował to w polskich mediach, za co potem mu się oberwało.
Wypowiedzi 29-latka spotkały się z oburzeniem ze strony kibiców. Potem także klub uznał jego słowa za "niefortunne". Wiele wskazuje na to, że nie ma już dla niego miejsca w Nikozji. Szybko pojawiły się plotki, że może wrócić do Polski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: koszmarny błąd w meczu Bayernu. Co on zrobił?!
Początkowo pojawiały się doniesienia o zainteresowaniu ze strony Lecha Poznań, Rakowa Częstochowa i Motoru Lublin. Teraz pojawia się inny kierunek. Stępiński mógłby wrócić do klub, w którym grał przed wyjazdem z kraju.
- Z tego, co obiło mi się o uszy, to do Mariusza Stępińskiego odezwał się Widzew. On jest związany sercem z tym klubem i mu kibicuje. To oczywiście miałoby sens przypadku odejścia Imada Rondicia - powiedział w kanale Meczyki dziennikarz Sebastian Staszewski.
Najbliższe tygodnie pokażą, czy Stępiński wróci do kraju i czy jego nowym klubem będzie Widzew. W Łodzi występował w latach 2011-2013 i z niego wyjechał do 1. FC Nuernberg. Potem grał m.in. w FC Nantes, Chievo Werona, czy Hellasie Werona.