Ansu Fati ma coraz mniej czasu na zmianę zdania i zaakceptowanie transferu, który pozwoli mu odzyskać rytm meczowy. Dotychczas zawodnik opierał się przed odejściem, wierząc w swoją szansę pod wodzą Hansiego Flicka, który jednak coraz rzadziej na niego stawia.
Ansu rozpoczynał sezon z nadzieją na odgrywanie większej roli w zespole. Flick wielokrotnie chwalił go w okresie przygotowawczym, dając mu nadzieję na częstsze występy, choćby jako rezerwowy. Niestety, seria kontuzji i nierówna forma sprawiły, że jego pozycja w drużynie osłabła.
Sytuacja stała się bardziej napięta po ostatnich wypowiedziach Flicka przed meczem pucharowym z Betisem. Trener przyznał: - Muszę być szczery z zawodnikami i rozmawiałem z Ansu o jego sytuacji. Słowa te odebrano jako sygnał, że Fati nie znajduje się w planach szkoleniowca na najbliższe tygodnie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego
Jak podaje sport.es, statystyki nie są dla młodego Hiszpana korzystne. W tym sezonie rozegrał jedynie 186 minut w ośmiu meczach. Jego miejsce w składzie zaczynają zajmować młodzi zawodnicy tacy jak Fermín Lopez czy Pau Victor.
Kulminacją frustracji Fatiego był mecz o Superpuchar z Athletic Bilbao. Mimo nieobecności kluczowych graczy Flick nie tylko nie umieścił go w wyjściowym składzie, ale nawet nie zabrał na ławkę rezerwowych, wybierając zamiast niego Toniego Fernandeza z drużyny rezerw. Źródła bliskie zawodnikowi przyznają, że decyzja trenera mocno go dotknęła.
Część otoczenia Ansu uważa, że dla dobra kariery powinien poszukać klubu, w którym będzie mógł regularnie grać. Nawet jeśli miałby to być mniej prestiżowy zespół, regularne występy pomogłyby mu odzyskać formę i pewność siebie. Inni jednak podkreślają, że Fati wciąż wierzy w swoje możliwości i liczy na odwrócenie sytuacji w Barcelonie.
Klub również ma nadzieję, że zawodnik zdecyduje się na zmianę otoczenia. Ostateczna decyzja należy jednak do niego.