Dwa miesiące w śpiączce po ataku Izraela. 19-latka może mówić o cudzie

Instagram / Na zdjęciu: Celine Haidar
Instagram / Na zdjęciu: Celine Haidar

Celine Haidar ucierpiała po ataku Izraela na Bejrut. Piłkarka znajdowała się w stanie krytycznym, ale po dwóch miesiącach wybudziła się ze śpiączki. - Nikt za to nie ukarze Izraela - mówi Mieszko Rajkiewicz z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej.

W tym artykule dowiesz się o:

W listopadzie 2024 roku media informowały o dramacie Celine Haidar. 19-letnia reprezentantka Libanu znalazła się w stanie krytycznym po nalocie Izraela na Bejrut. Młoda piłkarka w momencie bombardowania znajdowała się w dzielnicy Shiyah, w której ukrywał się rzecznik Hezbollahu - Mohammad Afif. Mężczyzna zginął na miejscu, zaś Haidar została trafiona odłamkiem rakiety w głowę.

Celine Haidar wybudziła się ze śpiączki

- Dzięki łasce Allaha wybudziła się ze śpiączki, ale nadal znajduje się na oddziale intensywnej terapii, ponieważ nie może mówić i nadal potrzebuje respiratora, aby móc prawidłowo oddychać - powiedział Abbas Haidar, ojciec piłkarki, w rozmowie z Arab News.

Reprezentantka Libanu rozpoznała swoją rodzinę. Jest w stanie komunikować się z bliskimi za pośrednictwem odręcznie pisanych notatek. Ojciec piłkarki podkreślił, że powrót do pełnej sprawności zajmie jej wiele czasu. - Nadal nie może swobodnie mówić, jest poddawana intensywnemu leczeniu - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Dzień z Mistrzem. Joanna Jóźwik nawiązała do początków przygody ze sportem

Celine Haidar znajdowała się w drużynie Libanu U19, która wygrała Puchar Azji Zachodniej w 2022 roku. Pełniła też funkcję kapitan seniorskiej ekipy Beirut Football Academy w sezonie 2023/2024, gdy zdobyła ona tytuł mistrzowski. Pomimo tragicznych wydarzeń z listopada 2024 roku, młoda piłkarka pragnie wrócić na boisko.

- Kiedy zapytałem, czy nadal chce grać w piłkę nożną, uścisnęła moją rękę i poruszyła prawą nogą. To oczywisty znak, że chce to nadal robić - powiedział trener Samer Barbary.

19-latka po pierwszych atakach Izraela opuściła Bejrut. Musiała jednak do niego wrócić, aby kontynuować studia i grę w piłkę nożną. - Opuszczała dom, gdy tylko pojawiały się komunikaty o ewakuacji albo dochodziło do nasilenia bombardowań, a potem wracała na noc, by się przespać - powiedział jej ojciec w listopadzie w rozmowie z AFP.

- Moja córka jest bohaterką. Jest silna. Wstanie i znowu będzie się bawić. Marzyła o karierze za granicą. Mówiła, że chce być jak Cristiano Ronaldo i Messi. Chciała zostać gwiazdą, aby wszyscy o niej mówili. Tak też się stało, ale tylko dlatego, że została ranna na wojnie, z którą nie ma nic wspólnego - dodała we francuskich mediach Sanaa Shahrour, matka piłkarki.

644 ofiar konfliktu na Bliskim Wschodzie

Celine Haidar może mówić o cudzie, ale władze Palestyńskiego Związku Piłki Nożnej (PFA) przypominają, że w ostatnich miesiącach takiego szczęścia nie miało wielu sportowców w Strefie Gazy. W oficjalnym komunikacie PFA oświadczył, że w ciągu piętnastu miesięcy siły izraelskie zabiły co najmniej 644 sportowców, z czego co najmniej 91 z nich to dzieci.

W bombardowaniach Izraela życie stracili m.in. Hany Al-Masdar, były zawodnik i trener piłkarskiej drużyny olimpijskiej oraz Mohammed Barakat, jeden z najlepszych napastników palestyńskiego pochodzenia.

- Te dane mogą być jak najbardziej prawdziwe, bo bombardowania Izraela trwały już wcześniej. To są przerażające liczby. To o 644 ofiar za dużo - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Mieszko Rajkiewicz z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej, który opowiada się za wykluczeniem Izraela z międzynarodowych imprez sportowych.

- Te 644 ofiar to jest wystarczający powód, by nałożyć kary na Izrael. Nawet nie mówię o wykluczeniu z areny międzynarodowej, bo mam świadomość, że o to będzie trudno. Takie ataki, w których giną cywile i sportowcy, to wpływ na integralność rozgrywek sportowych. Przecież wielu ukraińskich sportowców zginęło na wojnie, stąd też sankcje na Rosję - tłumaczy nam Rajkiewicz.

Serwis Sports Politika wyliczył, że Izrael od początku wojny zniszczył lub częściowo uszkodził nie mniej niż 28 obiektów piłkarskich w Palestynie, 22 w Strefie Gazy i 6 na Zachodnim Brzegu. Mowa o profesjonalnych stadionach, które posiadały dość dobrą infrastrukturę. Wskutek izraelskich nalotów zniszczona została też m.in. siedziba Palestyńskiego Związku Piłki Nożnej.

Izrael pod parasolem ochronnym

Konflikt na Bliskim Wschodzie eskalował w październiku 2023 roku. Najpierw Hamas wkroczył na terytorium Izraela, mordując ok. 1200 cywilów i porywając ponad 250 osób. Rząd Benjamina Netanjahu odpowiedział atakiem na Strefę Gazy. W następstwie licznych bombardowań życie straciło ponad 45 tys. Palestyńczyków.

W kolejnych miesiącach Izrael postanowił rozprawić się również z Hezbollahem, którego bojownicy działali w pobliskim Libanie. Decyzja rządu Netanjahu wynikała z faktu, że organizacja mocno wspierała Hamas i atakowała Izrael z północy. Wskutek inwazji życie straciły tysiące libańskich cywilów, a ponad 1 mln osób zostało przesiedlonych.

Atak Izraela na Liban był najkrwawszym od trzech dekad, wyrządził ogromne straty w gospodarce małego państwa. Dwumiesięczne zawieszenie broni udało się wynegocjować dopiero w listopadzie 2024 roku - jedenaści dni po tym, jak Celine Haidar została trafiona w głowę odłamkiem rakiety.

- Czy możemy się spodziewać wykluczenia Izraela z areny międzynarodowej? Raczej nie - odpowiada nam ekspert z Polskiego Instytutu Dyplomacji Sportowej.

Zdaniem Rajkiewicza, kluczowa jest w tym przypadku polityka. To przez nią nie możemy liczyć na to, że Izrael zostanie potraktowany identycznie jak Rosja w 2022 roku. - Izrael ma nie tylko w organizacjach sportowych, ale też w ONZ, parasol ochronny w postaci Stanów Zjednoczonych - mówi nasz rozmówca.

- Prawda jest taka, że międzynarodowe organizacje sportowe są pod mocnym wpływem zachodnich struktur. One chronią Izrael. Nie ma przesłanek politycznych, aby to państwo wykluczyć z rywalizacji. Odwrotnie było w przypadku Rosji, która dla wielu państw Zachodu jest po prostu rywalem - uważa Rajkiewicz.

Obecnie Izrael wiąże umowa o zawieszeniu broni z Hezbollahem, ale nadal trwają naloty na Strefę Gazy. Przed paroma dniami doszło chociażby do ataku na obóz dla uchodźców, w którym znajdowali się m.in. dziennikarze. Zginął w nim operator kamery z tureckiej agencji informacyjnej Anatolia.

Sekretarz stanu USA Anthony Blinken powiedział niedawno, że zawieszenie broni w Strefie Gazy jest "bardzo blisko". Z kolei prezydent-elekt Donald Trump zapowiedział, że "wybuchnie piekło", jeśli obie strony konfliktu nie osiągną porozumienia przed jego wstąpieniem na urząd (20 stycznia). - To nie będzie dobre dla Hamasu i szczerze mówiąc, nie będzie dobre dla nikogo - przekazał Trump podczas konferencji prasowej w Mar-a-Lago.

Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty

Komentarze (0)