Trenerska karuzela w Zabrzu kręci się!

Po raz trzeci w przeciągu ostatnich trzech sezonów rozkręciła się karuzela trenerska w Górniku Zabrze. We wtorek władze Allianz Polska zadecydowały o rozwiązaniu kontraktu z trenerem Ryszardem Komornickim. Wcześniej pracę przy Roosevelta stracili Ryszard Wieczorek i Henryk Kasperczak. W zabrzańskim klubie trwają obecnie poszukiwania nowego szkoleniowca. Już teraz wiadomo, że nie będzie nim Michał Probierz, ale była to tylko jedna z wielu opcji, które włodarze górniczego klubu brali pod uwagę.

Jesienią Górnik zawodził na całej linii. Nie tylko grał nieciekawy dla oka futbol, ale co gorsza seryjnie tracił punkty z rywalami, z którymi przydarzyć się to nie powinno. Na reakcję władz zabrzańskiego klubu nie trzeba było długo czekać. We wtorek podjęli oni decyzję, która zdawała się być przesądzona od ponad miesiąca. Pracę stracił zatrudniony zaledwie pięć miesięcy temu Ryszard Komornicki. 50-letni szkoleniowiec po raz drugi nie podołał zadaniu związanemu z prowadzeniem drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

- Czułem, że mogę liczyć się z dymisją. Od pewnego czasu mój kontakt z klubem się urwał. Nikt do mnie nie dzwonił, prezes nie odbierał moich telefonów. Szkoda, że decyzję podjęto tak późno. Miałbym możliwość znalezienia nowego pracodawcy - nie kryje rozgoryczenia były już trener zabrzan.

Zaraz po tym jak dymisję "Koko" podano do wiadomości media rozpoczęły wyścig w wymienianiu nazwisk trenerów, którzy obejmą schedę po Komornickim. Wymieniano m.in. nazwiska Dusana Radolskiego, Czesława Michniewicza, Artura Płatka, Adama Nawałki i Michała Probierza. Ten ostatni był uznawany nawet za pewniaka do objęcia niosącej za sobą wielkie wyzwania posady. Jak się jednak okazało spekulacje spełzły na niczym. - Jestem trenerem Jagiellonii Białystok i nie mogę teraz odejść z klubu. Obiecałem moim zawodnikom, że zostanę i chcę poprowadzić Jagę w rundzie wiosennej. Tematu mojej pracy w Górniku na chwilę obecną nie ma - powiedział 36-letni szkoleniowiec na środowej konferencji prasowej.

Po tym na prowadzenie w wyścigu o posadę szkoleniowca pierwszoligowca z Zabrza wysunął się pracujący obecnie w GKS Katowice Adam Nawałka. 52-letni trener co prawda ma do końca roku ważny kontrakt z klubem z ulicy Bukowej, ale nie jest tajemnicą, że aby umowa została przedłużona muszą zostać spełnione odpowiednie warunki: trener musi uzyskać możliwość pracy w komfortowych warunkach, a co za tym idzie w Gieksie musiałby pojawić się poważny sponsor strategiczny. Tego jednak na razie w katowickim klubie nie widać i choć w czwartek trener ma rozmawiać z włodarzami GKS o swojej przyszłości ta wydaje się być przesądzona.

Czy jednak ambitny szkoleniowiec podejmie się pracy z drużyną spadkowicza z ekstraklasy?

- Górnik był zawsze klubem o dużych możliwościach. Jest to jeden z największych klubów w Polsce i myślę, że jego miejsce jest w ekstraklasie. Na pewno byłoby to kolejne ciekawe wyzwanie w mojej trenerskiej przygodzie, ale co do pracy w tym klubie nie chcę na razie się wypowiadać - powiedział w niedawnej rozmowie z naszym portalem Nawałka. Co jeżeli trener odmówi włodarzom Górnika? Na pewno ci nie będą zasypiać gruszek w popiele.

W kolejce do zajęcia miejsca na ławce trenerskiej drużyny z Roosevelta są Słowak Dusan Radolski, znany w Polsce z pracy w Groclinie Grodzisk Wielkopolski, Ruchu Chorzów i Polonii Warszawa, a także bezrobotni od dłuższego czasu polscy szkoleniowcy Artur Płatek i Czesław Michniewicz. Chętnych jak widać nie brakuje. Praca w Górniku wiąże się bowiem nie tylko z pokaźną pensją, ale także ambitnym zadaniem - awansem z utytułowanym śląskim klubem w szeregi najlepszych drużyn w kraju.

Źródło artykułu: