To się nie zdarza. Polak na ustach Anglików po wczorajszym show

Getty Images /  Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański (w żółtej bluzie)
Getty Images / Laurence Griffiths / Na zdjęciu: Łukasz Fabiański (w żółtej bluzie)

- Kocham go - mówi Jacek Kazimierski, który trenował Łukasza Fabiańskiego w reprezentacji Polski. - Długo miał pod górkę - ocenia bramkarza, który występuje w Premier League w wieku 39 lat.

Łukasz Fabiański znowu błysnął formą w najlepszej lidze świata. W poniedziałkowym meczu z Bournemouth (1:1) miał przynajmniej trzy, cztery interwencje najwyższej klasy. Polak zaczynał sezon jako numer 2 w West Hamie United, ale pod koniec października usłyszał od swojego trenera krótkie zdanie. Julen Lopetegui powiedział Polakowi: "be ready". I Fabiański pokazał gotowość w najlepszym wydaniu. Od tamtej pory ponownie borni regularnie w Premier League.

- Zawsze wyróżniała go jedna cecha: pracowitość. Pracował jak wół, dosłownie orał pole bramkowe, nie poddawał się - mówi Jacek Kazimierski, brązowy medalista mistrzostw świata w 1982 roku i były trener bramkarzy w reprezentacji Polski.

Chciał być jak on

Kazimierski pamięta młodego Fabiańskiego, który dopiero walczył o swoją pozycję w kadrze. - Miał trudną drogę. Był Artur Boruc, Wojtek Szczęsny i kilku innych bramkarzy. Łukasz jest człowiekiem ugodowym, ale zawsze walczył o swoje. "Kopał się" z nimi na swój sposób, bardziej w ciszy niż marudząc. Ale gdy wchodził do bramki, rodził się w nim potwór - wspomina nasz rozmówca.

- Miał zawsze dobrą "linię", czyli świetny refleks na linii bramkowej. Ja wiem, że potrzebował trochę czasu, by rozpędzić się mentalnie. Zyskał stabilność i dużą pewność siebie dopiero, gdy zaczął grać regularnie w Anglii. Ale co on wyprawia teraz? Jest fenomenalny - komentuje.

- Imponował mi ułożeniem poza boiskiem. Tak sobie później myślałem... w swoich czasach chciałem być kimś takim, jak on. Pod względem podejścia do piłki, profesjonalizmu i generalnie zachowania się w stosunku do ludzi - klasa człowiek - ocenia Kazimierski.

Były bramkarz Legii zwraca uwagę na inną kwestię. - Zna pan jego żonę? Czy ktoś słyszał o żonie Łukasza Fabiańskiego? No właśnie. Ja też nie! Nawet jej nie poznałem, a widywaliśmy się z Łukaszem tyle lat. To musi być bardzo inteligentna i mądra osoba, bo Łukasz pod względem życiowym zawsze postępował z głową na karku. Piłkarze żyją dziś na pokaz, afiszują się z modelkami... OK, serce nie sługa. Ale ja bym zwrócił uwagę na ten niewidzialny szczegół. Ta kwestia na pewno odgrywa w przypadku "Fabiana" dużą rolę. Poza murawą jest porządek, to i w meczach dzieją się wielkie rzeczy - komentuje Kazimierski.

Nagły zwrot 

Fabiański po odejściu z Arsenalu w 2014 roku przez dziewięć następnych sezonów był pierwszym bramkarzem w angielskiej ekstraklasie. Najpierw w Swansea (cztery lata), a później w West Hamie (pięć sezonów).

Ale dość nieoczekiwanie w zeszłym sezonie David Moyes posadził Polaka na ławce mówiąc, że "ma w drużynie dwie jedynki". Fabiański występował w spotkaniach Ligi Europy, jednak w Premier League bronił osiem lat młodszy Alphonse Areola.

Podział utrzymał się, gdy drużynę przejął Julen Lopetegui. Po kilku słabszych występach Areoli w obecnych rozgrywkach, Fabiański wskoczył do bramki. "Heroiczny", "genialny", "spektakularny" - tak brytyjskie media chwalą byłego reprezentanta kraju za ostatni występ.

- Od kiedy pamiętam, dbał o formę fizyczną, dlatego wygląda dziś tak, jak dziesięć lat wcześniej - komentuje Kazimierski. - Podkreślam to jeszcze raz: zawsze chciał pracować i się rozwijać. W Anglii nie broni się "za darmo". Jesteś słaby, to wypadasz - przypomina nasz rozmówca. - On na dziesięć meczów rozgrywa dziewięć dobrych. Na tej pozycji to kluczowa cecha. Wtedy drużyna czuje pewność z tyłu. Nie chodzi o to, żeby bramkarz "złapał" dwa karne, a później puścił "babola" - dodaje.

"Kocham cię"

Fabiański rozegrał 371 meczów w Premier League i 57 spotkań w reprezentacji Polski. - Dla mnie jest w trójce najlepszych polskich bramkarzy w tym wieku razem z Arturem Borucem i Wojtkiem Szczęsnym. Czuję dumę, że go prowadziłem. To był zaszczyt. Łukasz - trzymaj dalej taką formę. Kocham cię - kończy Jacek Kazimierski.

Komentarze (11)
avatar
andre44
18.12.2024
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
To ile was przyglupy jeszcze jest!!próbujący dyskredytować klasę tego bramkarza!!facet jest wzorem dla młodych sportowcow!!No chyba ze jest jeszcze POLSKI bramkarz broniący w premier leage w w Czytaj całość
avatar
John Falstaff
18.12.2024
Zgłoś do moderacji
19
18
Odpowiedz
Owszem, ale dlaczego 30 listopada w meczu z Arsenalem az 5 goli wpuscil? Nie piszcie o nim w zachwytach bo to smieszne. 
avatar
Mariusz Maniek
18.12.2024
Zgłoś do moderacji
13
11
Odpowiedz
Pierd.....o niczym. Żadnych konkretów. Artykuł brednia. Łukasz super ale żeby coś konkretnego to nie chu.... 
avatar
JurekZPierwszego
17.12.2024
Zgłoś do moderacji
5
1
Odpowiedz
Bierzcie jego zamiast Bułki 
avatar
Stolyczny dzban
17.12.2024
Zgłoś do moderacji
20
0
Odpowiedz
O Boże normalny , uczciwy i prawdziwy artykuł na Sportowych Faktach, ......to co już kmitę wyrzucili ?