Trener Adrian Siemieniec wystawił laurkę Mladzie Boleslav na przedmeczowej konferencji prasowej. Wypowiadał się w samych superlatywach o tym zespole. Nie przewidział jednego - w jego zespole był "agent".
Lamine Diaby-Fadiga może i porusza się szybko po polskich drogach, ale ma problem z tym, po co był sprowadzany do Białegostoku. Gra w piłkę - póki co - mu nie wychodzi. Afimico Pululu grał raczej przeciętnie i słusznie został zmieniony, ale wprowadzony Diaby-Fadiga po trzech minutach przebywania na boisku stracił piłkę na własnej połowie.
Mlada natychmiast ruszyła do ataku, Vasil Kusej wycofał przed pole karne, a Patrik Vydra świetnym strzałem pokonał Sławomira Abramowicza.
I to okazał się decydujący moment. Jagiellonia przegrała w Czechach 0:1 i o miejsce w czołowej ósemce Ligi Konferencji będzie musiała bić się w ostatniej kolejce. I będzie to robić bez Adriana Diegueza, który w doliczonym czasie zachował się bardzo nieodpowiedzialnie i otrzymał czerwoną kartkę za uderzenie przeciwnika (a w zasadzie złapanie go za szyję).
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku
Nie wyglądała dobrze Jagiellonia w ofensywie. Być może to efekt zmęczenia po bardzo wymagającej rundzie jesiennej, a może po prostu przeciwnik zagrał na tyle dobrze w defensywie. Klarowne okazje? Raczej brak. Były dwie, może trzy niezłe szanse, ale mówimy o strzałach z ostrego kąta, z którymi spokojnie radził sobie Matous Trmal. W końcówce pokazał się Nene, lecz po dobrym przyjęciu w polu karnym strzelił w sam środek bramki.
W oczy rzucał się przede wszystkim brak jakiejkolwiek reakcji na straconego gola. Nie było huraganowych ataków. Goście wydawali się pogodzeni z losem.
Trzeba przyznać, że Czesi wygrali zasłużenie. Solidnie zapracowali na trzy punkty w drugiej połowie. Mieli przynajmniej dwie stuprocentowe sytuacje, jednak doskonale między słupkami spisywał się Abramowicz. Przy straconym golu nie zawinił - tam uderzenie było perfekcyjne. Gdyby nie on, to wygrana gospodarzy mogła być jeszcze bardziej okazała.
Mistrzowie Polski mogą żałować, że nie wykorzystali dobrych momentów w pierwszej połowie. Wtedy Mlada nie była zainteresowana atakowaniem. Raczej skupiła się na obronie dostępu do własnej bramki i kontratakach. Jagiellonia teoretycznie miała więcej z gry, ale niewiele z tego wynikało. Okazji raczej brak, a jeśli już były, to na pewno nie klarowne. Zresztą statystyka celnych strzałów, w której widniało okrągłe zero, mówiła wiele.
No i cóż. Przegrała Legia Warszawa, przegrała i Jagiellonia. Nie był to udany czwartek dla polskich drużyn w europejskich pucharach. Za tydzień trzeba będzie przypieczętować awans.
FK Mlada Boleslav - Jagiellonia Białystok 1:0 (0:0)
1:0 Patrik Vydra 76'
Składy:
Mlada: Matous Trmal - Tomas Kral, Marek Suchy, Martin Kralik - Daniel Marecek, Benson Sakala (46' Matyas Vojta), Vojtech Stransky (90+9' Marek Matejovsky), Patrik Vydra, Solomon John (80' Jakub Fulnek) - Tomas Ladra (90' Matej Pulkrab), Vasil Kusej.
Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek, Mateusz Skrzypczak, Adrian Dieguez, Dusan Stojinović (55' Cezary Polak) - Kristoffer Hansen (73' Miki Villar), Jarosław Kubicki (88' Tomas Silva), Nene, Jesus Imaz, Darko Curlinov - Afimico Pululu (73' Lamine Diaby-Fadiga).
Żółte kartki: Stransky, Suchy, Vojta, Kusej, Pulkrab (Mlada) oraz Nene, Imaz, Diaby-Fadiga, Sacek (Jagiellonia).
Czerwona kartka: Dieguez 90+6 (Jagiellonia, za uderzenie przeciwnika).
Sędzia: David Dickinson (Szkocja).
Zal du.e sciska .ogladajac to dziadostwo.