"Nafciarze" sensacyjnie przegrali z Kotwicą Kołobrzeg (0:2), natomiast "Zieloni" ulegli liderującej Bruk-Bet Termalice Nieciecza (0:1).
- Wisła jest bez wątpienia faworytem. Gra u siebie, to ostatni mecz w rundzie, ważny dla obu zespołów. My po ostatniej porażce bardzo potrzebujemy punktów - nie ukrywa trener ekipy ze stolicy Wielkopolski, Piotr Klepczarek.
Na początku sezonu warciarze przegrali z płocczanami w Grodzisku Wlkp. (1:2), lecz później potrafili ich pokonać na wyjeździe w Pucharze Polski (1:0). Szkoleniowiec zespołu z Poznania zna więc smak zwycięstwa nad tym przeciwnikiem, mimo to podkreśla jego atuty.
- Silnymi stronami Wisły są zwłaszcza zawodnicy ofensywni - Dani Pacheco, Łukasz Sekulski, czy Jime. Oni stanowią o obliczu zespołu. Wisła gra dwoma napastnikami, na ofensywę kładzie więc bardzo duży nacisk. Ma wielu piłkarzy w polu karnym rywala, często też dośrodkowuje. Przeciwstawienie się temu wymaga gry na bardzo wysokim poziomie - dodał.
Ostatni występ Warty przeciwko Bruk-Bet Termalice nie był udany, a samo spotkanie toczyło się w gęstej mgle, co nie ułatwia sztabowi pracy. - Trudno nam było zrobić porządną analizę. Korzystaliśmy głównie z kamery zabramkowej, bo tylko na niej można było cokolwiek ocenić. Warunki, w jakich toczył się ten mecz były kuriozalne - oznajmił Klepczarek.
Zadyszkę przeżywają napastnicy poznaniaków. Maciej Firlej ostatniego gola zdobył 28 września (w zremisowanym 1:1 wyjazdowym starciu z Górnikiem Łęczna), zaś Rafał Adamski - 4 października (w przegranej 1:4 domowej potyczce z Miedzią Legnica).
- Brakuje im bramki, żeby się napędzić. Stwarzamy sytuacje, może przeciwko Termalice nie było ich bardzo dużo, lecz trzeba pamiętać, że mieliśmy rywala z bardzo wysokiej półki. Nad skutecznością pracujemy cały czas. To nie jest dla nas nowy temat, ale jeśli go poprawimy, nasze statystyki z przodu będą znacznie lepsze - dodał Klepczarek.
Mecz 19. kolejki Betclic I ligi Wisła Płock - Warta Poznań odbędzie się w niedzielę o godz. 18.00.
ZOBACZ WIDEO: Absurdalna sytuacja w amatorskiej lidze. Najbardziej groteskowe pudło roku