Jakub Kiwior w tym sezonie zazwyczaj był rezerwowym w Arsenalu FC. Polak albo przesiadywał całe spotkania na ławce rezerwowych albo zaliczał krótkie epizody. To zmieniło się 4 grudnia w meczu przeciwko Manchesterowi United.
W obliczu kontuzji Gabriela Magalhaesa Kiwior wskoczył do podstawowego składu. Był to jego pierwszy mecz w jedenastce od 20 kwietnia. I wydaje się, że Polak wykorzystał swoją szansę.
Angielskie media są zachwycone tym, jak grał reprezentant Polski. Gdy znalazł się w podstawowym składzie, to reakcje były mało optymistyczne, ale Kiwior wykonał zadanie i utrudniał grę ofensywnym zawodnikom Czerwonych Diabłów.
ZOBACZ WIDEO: Tego nie powstydziłby się nawet Ronaldo. Co za bramka!
Anglicy zauważają, że Kiwior zagrał niemal bezbłędnie i wzorowo uzupełniał się z Williamem Salibą. Po ostatnim gwizdku menedżer Mikel Arteta podszedł do Kiwiora i mocno go przytulił. Mógł być z niego dumny, bo Polak grał pewnie i wygrał wszystkie ważne pojedynki.
Portal goal.com dał Polakowi "siódemkę" w dziesięciostopniowej skali, gdzie "jedynka" to występ poniżej krytyki, a "dziesiątka" - klasa światowa. "Nielubiany Polak miał nigdy nie zastąpić Gabriela i mógł jedynie być obciążeniem w obronie. Spisał się dobrze i dorzucił kilka znakomitych podać" - uargumentowano.
Z kolei football.london dał mu "ósemkę". "Czy Arsenalowi brakowało Gabriela? Tak. Czy wróci do drużyny, gdy będzie w formie? Również tak. Ale rozpacz z powodu Kiwiora wchodzącego jako jego następca była przesadzona. Polak nie popełnił żadnego błędu" - ocenili dziennikarze tego serwisu.
"Jakub Kiwior zasługuje na wyjątkową uwagę. Było sporo obaw co do jego obecności w składzie, ale nie miał żadnego fałszywego ruchu od pierwszej do ostatniej minuty. Topowy występ" - podkreślił w serwisie X Patrick Timmons, jeden z najbardziej znanych kibiców “The Gunners”.
Obrońcę chwalą także polscy dziennikarze. - Pewny w każdym pojedynku, świetnie rozumiał się z Saliba i obaj nie dali pograć Hojlundowi. Do tego duża pewność Kuby w grze do przodu. Przerzut do Trossarda na 50 metrów, który stworzył okazję bramkową - duże wow. Właściwie nie było widać, że “Kanonierzy” grają bez Gabriela - powiedział portalowi meczyki.pl komentator Viaplay, Paweł Grabowski.