Szczerze mówiąc, to nie wiem, dlaczego zszedłem z boiska. Jestem trochę przeziębiony. W pierwszej połowie zwrócił na to uwagę trener. Od dwóch dni walczę z przeziębieniem, mam kaszel i katar. Możliwe, że to była przyczyna. Myślę jednak, że mogłem grać do końca w lekka choroba nie przeszkadzała by mi w tym. Zdziwiłem się, taką decyzją trenera. Chciałem w ostatnim meczu jesiennym zagrać w pełnym wymiarze czasowym. Nie mam jednak żalu do trenera. - powiedział po niedzielnym spotkaniu Legii z Arką zdziwiony Maciej Rybus, strzelec pięknej bramki z rzutu wolnego z pierwszego spotkania stołecznej drużyny z gdynianami.
W 46. minucie spotkania został zmieniony przez Marcina Smolińskiego, mimo tego, że nie prezentował się gorzej od reszty zespołu a nawet był jednym z aktywniejszych pomocników. O tej kontrowersyjnej zmianie wypowiedział się również Jan Urban: Rybus grał bardzo dużo meczów w tej rundzie i już pod koniec nie grał tak dobrze jak na początku, dlatego dałem mu odpocząć. Wydaje się, że wersja piłkarza Legii jest bliższa prawdzie, gdyż 45. minut mniej grania tego młodego pomocnika nie zbawi.
Mecz jednak po zejściu Rybusa stał się efektowniejszy oraz bardziej szczęśliwszy dla Legii, która niedługo po wznowieniu gry po przerwie zdobyła pierwszą i jedyną bramkę meczu. Tak się złożyło, że zarówno w meczu w Gdyni jak w tym w Warszawie wygraliśmy nie strzelając bramek z gry. Najpierw ja z wolnego a tutaj Maciek Iwański z karnego. Atutem Arki w tym meczu była bardzo solidnie ustawiona linia obrony, przez co trudno nam było w pierwszej połowie stworzyć dogodne sytuacje. Bramki Iwańskiego niestety nie widziałem, bo byłem w szatni - zakończył popularny Ryba.