Sześć goli w Kielcach i asysta bramkarza. Górnik nie dał szans Koronie

PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Górnik Zabrze po świetnym meczu wygrał w Kielcach
PAP / Piotr Polak / Na zdjęciu: Górnik Zabrze po świetnym meczu wygrał w Kielcach

Górnik Zabrze wygrał piąty mecz z sześciu ostatnich w PKO Ekstraklasie. W niedzielne wczesne popołudnie zespół Jana Urbana w pełni zasłużenie pokonał na wyjeździe Koronę Kielce 4:2.

Gdyby nie przegrana z Jagiellonią Białystok, to Górnik Zabrze mógłby się pochwalić kapitalną serią. Oczywiście niepowodzenie w rywalizacji z mistrzem Polski zawsze trzeba mieć wkalkulowane, tym niemniej forma zespołu prowadzonego przez Jana Urbana w ostatnich tygodniach godna jest pochwały.

Górnik miał różne momenty w tym sezonie, ale wydaje się, że wreszcie coś przeskoczyło. Zabrzanie złapali tak ważną w piłce nożnej konsekwencję i powtarzalność. W 82. minucie było już 4:0 dla gości, ale w końcówce Koronie udało się zmniejszyć rozmiary porażki.

Aż trudno uwierzyć, że do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis. W końcu jednak "odpalił" Kamil Lukoszek. Strzelił dwa gole i oba były na swój sposób piękne. Pierwszy padł po fantastycznym uderzeniu z dystansu, drugi zaś po cudownej akcji Górnika. Defensywa Korony została rozklepana. To były akcje klasy licealnej przeciwko gimnazjalistom.

Skończyło się na wygranej 4:2. Bramki zdobyli jeszcze rezerwowi: Lukas Ambros i Taofeek Ismaheel. I tu należy się zatrzymać, bo przy trafieniu Nigeryjczyka asystował bramkarz Michał Szromnik.

Koronę stać było na zryw w końcówce. Udało się strzelić dwa gole (w tym Mariusz Mariusz Fornalczyk po cudownej akcji), jednak na więcej zabrakło czasu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Wow. Takie gole to naprawdę rzadkość

Przez większość spotkania Korona grała totalnie bez mapy. Nie było pomysłu, brakowało celnych strzałów, podejmowania lepszych decyzji w ostatniej tercji boiska.

Górnika, który był tego dnia zdecydowanie lepszy. Już w pierwszej połowie mogły paść bramki, ale kapitalną okazję zmarnował Luka Zahović, a przy lepszym wykończeniu gola mógł strzelić choćby Lukoszek, nie wspominając o ładnym uderzeniu Damiana Rasaka zza pola karnego, gdy efektownie bronił Xavier Dziekoński. Korona takich szans nie miała, a kiedy już po ładnej akcji Adrian Dalmau podał do Mariusza Fornalczyka, to ten tak długo przyjmował piłkę, że został momentalnie zablokowany.

W drugiej połowie Górnik jednak przeszedł do konkretów, wypunktował Koronę w dziesięć minut i później kontrolował wydarzenia na boisku.

To trochę wymknęło się spod kontroli po bramce na 4:0, ale przewaga była na tyle duża, że udało się uniknąć nerwowej końcówki.

Korona Kielce - Górnik Zabrze 2:4 (0:0)
0:1 Kamil Lukoszek 49'
0:2 Kamil Lukoszek 59'
0:3 Lukas Ambros 78'
0:4 Taofeek Ismaheel 82'
1:4 Adrian Dalmau 83'
2:4 Mariusz Fornalczyk 87'

Składy:

Korona: Xavier Dziekoński - Dominick Zator, Miłosz Trojak, Pau Resta, Marcel Pięczek, Wiktor Długosz (74' Jiewgienij Szykawka) - Miłosz Strzeboński (62' Shuma Nagamatsu), Martin Remacle, Yoav Hofmeister (46' Pedro Nuno), Mariusz Fornalczyk - Adrian Dalmau.

Górnik: Michał Szromnik - Norbert Wojtuszek, Kryspin Szcześniak, Rafał Janicki, Erik Janza - Yosuke Furukawa (71' Lukas Ambros), Damian Rasak (88' Aleksander Tobolik), Patrik Hellebrand, Luka Zahović (82' Nikodem Zielonka), Kamil Lukoszek (71' Taofeek Ismaheel) - Aleksander Buksa.

Żółte kartki: Hofmeister, Dalmau, Nagamatsu, Resta (Korona) oraz Buksa, Rasak (Górnik).

Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).

Komentarze (2)
avatar
henryz12
1.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
??????. 
avatar
pluum
1.12.2024
Zgłoś do moderacji
5
0
Odpowiedz
6 bramek w jednym meczu, kibice zadowoleni. Jednak tylko ci z Zabrza. Ale cóż, taki jest sport.