We wtorek piłkarskie środowisko obiegły bardzo smutne wieści o śmierci Jana Furtoka. Były reprezentant Polski zmarł w wieku 62 lat po długiej walce z chorobą Alzheimera. Informacje o tym fakcie potwierdził w oficjalnym komunikacie GKS Katowice.
Były napastnik jest uznawany za legendę klubu ze stolicy Górnego Śląska. "Furtok był najjaśniejszą gwiazdą GKS-u Katowice, najlepszym strzelcem w historii klubu i wielokrotnym reprezentantem Polski" - czytamy na stronie internetowej drużyny.
62-latek był zawodnikiem GKS-u w latach 1979-88. Po siedmiu latach spędzonych w Bundeslidze wrócił do zespołu, w którym w 1998 roku zakończył sportową karierę. W późniejszych latach w dalszym ciągu współpracował z katowickim klubem. W tym czasie prowadził drużyny młodzieżowe, był trenerem pierwszego zespołu oraz prezesem.
ZOBACZ WIDEO: "Nie takie nazwiska przegrywają". Kibice bronią selekcjonera Probierza
Nie powinno więc dziwić, że kibice ekipy ze stolicy Górnego Śląska nie zapomnieli o Furtoku. We wtorkowy wieczór zdecydowali się na wyjątkowy gest. Fani udali się pod jego mural przy ul. Granicznej w Katowicach, gdzie zapalili znicze i race, co pokazują zdjęcia w mediach społecznościowych klubu.
To kolejny wyraz uznania i ogromnego szacunku wobec zmarłego 62-latka. Wcześniej GKS poinformował, że postanowił zastrzec dla Furtoka numer "9", z którym grał w klubie. W ten sposób pamięć o legendzie drużyny przetrwa przez długie lata.