Anatolij Tymoszczuk przez wiele lat uchodził za legendę ukraińskiego futbolu. W narodowych barwach rozegrał aż 144 spotkania i długo byl filarem kadry. Po wybuchu wojny z Rosją 45-latek został uznany przez swoich rodaków za wroga publicznego.
Tymoszczuk w tym momencie był asystentem Zenit Sankt Petersburg. Gdy rosyjskie wojska najechały na Ukrainę, nie zrezygnował z tego stanowiska. Obecnie nadal pracuje w klubie. Co więcej, nigdy publicznie potępił działań wojsk Władimira Putina.
Spotkało się to ze stanowczą reakcją Ukraińskiej Federacji Piłkarskiej (UAF). 11 marca 2022 ukarała ona Tymoszczuka dożywotnim zakazem działalności w piłce nożne. Odebrano mu też wszystkie tytuły, jakie zdobył w trakcie kariery piłkarskiej. Dodatkowo włączono go na listę sankcji Narodowej Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ trafienie w Meksyku! Trafiła z ponad 40 metrów
45-latek początkowo odwoływał się od tej decyzji w strukturach UAF. Gdy jego działania nie przyniosły skutku, zwrócił się do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) w Lozannie.
18 listopada CAS unieważnił decyzję UAF o odebraniu Tymoszczukowi wszystkich tytułów i odznaczeń. Trybunał argumentował, że w okresie od rozpoczęcia inwazji do 11 marca 2022 roku Tymoszczuk nie podjął działań, które mogłyby uzasadniać nałożenie na niego sankcji.
Sam piłkarz jak dotąd nie skomentował orzeczenia CAS. Inaczej zareagowała UAF, wydając w tej sprawie oświadczenie.
"Niestety Europejczycy podeszli do tej sprawy maksymalnie formalnie i potwierdzili częściowe niezrozumienie realiów, w których żyjemy. Stanowisko ukraińskiej społeczności piłkarskiej jest jednoznaczne i nigdy się nie zmieniło. Dla takich jak Tymoszczuk nie ma miejsca w ukraińskiej piłce nożnej" - czytamy.