W stolicy Hiszpanii zaczyna się robić nerwowa atmosfera. Dwa ostatnie mecze Realu Madryt pokazują, że w drużynie pojawił się problem. Czy to chwilowy kryzys, a może oznaka poważniejszych kłopotów, przekonamy się w najbliższych tygodniach.
"Królewscy" tydzień temu przegrali El Clasico z FC Barceloną 0:4. W dodatku w kiepskim stylu i na własnym stadionie. Miniony weekend przyniósł niezaplanowaną przerwę, po której wydawało się, że będzie znacznie lepiej. Było jednak zupełnie inaczej, bo w Lidze Mistrzów AC Milan pokonał mistrza Hiszpanii 3:1.
Dwie porażki z rzędu i to na Santiago Bernabeu zdarzają się tej drużynie bardzo rzadko. W dodatku bilans bramkowy 1:7 także nie napawa optymizmem. To wszystko sprawia, że trener Carlo Ancelotti nie może spać spokojnie i zaczęły krążyć plotki, że jego przyszłość stanęła pod znakiem zapytania.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
"Ancelotti wciąż nie znalazł klucza, nie stworzył zespołu, a mamy już listopad. Jest zbyt wiele niedopasowań w składzie, w którym wydaje się, że nic nie działa. Ani obrona, która jest główną przyczyną porażek, ani linia pomocy, w której nie ma pomysłu i równowagi, ani atak, który nie strzela bramek, które zakładano w tercecie Mbappe - Vinicius Jr - Bellingham. Zespół zawodzi wszędzie i to wina jego trenera" - pisze hiszpański portal Relevo.
Ancelotti podobno zaczyna grać o swoją posadę. Jeżeli w sobotę przegra z Osasuną, to straci pracę. Jeszcze kilka tygodni temu było to nie do pomyślenia, bo Włoch był ulubieńcem kibiców Realu. Zdobył z tym klubem mnóstwo trofeów i to dawało mu nietykalność.
"Działacze zaczynają się niecierpliwić" - alarmuje Relevo. Florentino Perez i spółka są zaniepokojeni m.in. formą Jude'a Bellinghama. Nie podoba im się także to, że mało szans dostają Endrick oraz Arda Guler.
Real Madryt w La Lidze obecnie traci do FC Barcelony dziewięć punktów, ale ma rozegrany o jeden mecz mniej. Z kolei w czterech spotkaniach Ligi Mistrzów "Królewscy" zdobyli jedynie sześć punktów.