Defensywny pomocnik jest wychowankiem KGHM Zagłębia Lubin, do którego powrócił na początku ubiegłego sezonu. Zwycięstwo w derbach Dolnego Śląska traktuje zatem ze szczególnym wyróżnieniem, tym bardziej przed własną publicznością i to w tak przekonującym stylu.
- Nie ma co ukrywać, ja tego głośno nie mówiłem, ale z tyłu głowy to miałem. Wydaje mi się, że to są moje pierwsze wygrane derby Dolnego Śląska, więc zależało mi na tym, żebyśmy wygrali w końcu pod moją wodzą. Jestem dumny ze swojej drużyny - mówi Damian Dąbrowski po spotkaniu ze Śląskiem Wrocław.
"Miedziowi" wreszcie zagrali na miarę swojego potencjału i po raz pierwszy w tym sezonie ligowym zwyciężyli z większą różnicą niż jedno trafienie. Drużyna coraz lepiej prezentuje się też w schemacie z trójką obrońców, który wprowadził od niedawna trener Marcin Włodarski.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
- Rozmawiamy między sobą i nie ukrywam, że przepychaliśmy te spotkania jedną bramką. Nawet jak mieliśmy kontrolę nad meczem, to te wyniki były nieznaczne. Zastanawialiśmy się, czemu takich serii nie mamy, ale w końcu pracujemy tak ciężko, jak nigdy dotąd - dodaje kapitan Zagłębia Lubin.
Poniedziałkowe derby zostały okupione dwiema kontuzjami. W 40. minucie boisko musiał opuścić Mateusz Grzybek, a po przerwie do gry nie wrócił już Adam Radwański. W przypadku pierwszego z zawodników jest to tylko stłuczenie, drugi piłkarz może jednak wypaść na dłużej.
- Martwią urazy chłopaków, którzy zeszli po pierwszej połowie. Mam nadzieję, że to nic poważnego i do nas wrócą, bo fajnie się to zazębiło ostatnio i szkoda by było przestawiać zespół - komentuje Dąbrowski.
Adama Radwańskiego w drugiej połowie zastąpił Marcel Reguła, który po raz pierwszy otrzymał od trenera tak dużo minut w pierwszym zespole. 18-latek zaledwie tydzień wcześniej debiutował w rozgrywkach PKO BP Ekstraklasy. Drugi ligowy występ w koszulce "Miedziowych" zapamięta jednak do końca życia.
Najpierw ofensywny zawodnik zanotował asystę przy pięknym trafieniu Mateusza Wdowiaka, a w doliczonym czasie popisał się jeszcze piękniejszym golem, zdobytym przewrotką.
- Jestem zwolennikiem pięknych bramek po strzałach z dystansu, więc nie powiem, że była ona najpiękniejsza. Ciepło mi się na sercu zrobiło, że chłopak z Lubina strzela gola derbowego, swojego pierwszego w ekstraklasie, w takim stylu. Chłopacy w szatni mówili, że trzeba go przenocować w chłodnej lodówce. Mam nadzieję, że nam nie odleci. Widać w nim spory potencjał od dłuższego czasu. Wejście do naszego zespołu ułatwiło mu to, że miał styczność z trenerem. Naprawdę zaliczył dobre spotkanie, utrzymywał się przy piłce i dawał to, czego od niego oczekujemy i co pokazywał do tej pory na treningach. Takiego zawodnika chcemy - ocenia obszernie 32-letni pomocnik.
Kolejne spotkanie "Miedziowi" zagrają z Widzewem Łódź. Do pierwszego gwizdka nie pozostało dużo czasu, bo mecz rozpocznie się już w najbliższy piątek o godz. 17:30. Drużyna następnego dnia po starciu derbowym przejdzie odnowę biologiczną oraz analizę pomeczową, od środy rozpoczną się przygotowania do następnej kolejki.
- Ciężko się nie cieszyć po takim spotkaniu, bo chyba każdy zdaje sobie sprawę, jak ważny jest to mecz tutaj w regionie. Przed nami jednak kolejne starcie i mam nadzieję, że chłopcy z chłodną głową do tego podejdą. Chcemy korzystać z tego, że idziemy w dobrym kierunku bez popadania w nadmierną euforię - wspomina na koniec Dąbrowski.