- Patrzenie na nędzę, jaką pokazuje dzisiejszy futbol, jest nie do przyjęcia - stwierdził w 2021 roku Aleksandr Łukaszenka, podczas ceremonii otwarcia młodzieżowego centrum piłkarskiego Dinama Mińsk.
Prezydent Białorusi, choć bardziej kojarzony może być z hokejem na lodzie, od zawsze miał w sercu specjalne miejsce dla piłki nożnej. Zresztą w młodości była to jego wielka pasja, którą przerwała dopiero poważna kontuzja kolana. Jednak nawet w późniejszych latach, już podczas pełnienia swojego urzędu, chętnie brał udział w meczach pokazowych.
Jego ukochaną drużyną od lat pozostaje natomiast Dinamo, któremu, po wielu chudych latach, pomógł wrócić na szczyt. Oczywiście samo zarządzanie zespołem, a zdaniem mediów także jego przejęcie, odbyło się w typowo "białoruski" sposób.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
Łukaszenka-zbawiciel
- W 2019 roku nasz klub był na skraju upadku. Zmiana właściciela, ogromne długi, zespół się rozsypał... W tym momencie musimy podziękować naszemu prezydentowi. Głowa państwa, można powiedzieć, bezpośrednio uratowała nasz klub przed bankructwem. Dzięki temu nadal istniejemy. Należy to jasno podkreślić - mówił w 2019 roku prezes Dinama Andriej Tołmach.
To właśnie w 2019 roku z Dinamem rozstał się, po 20 latach, Jurij Czyż. Zdaniem części źródeł, początkiem końca Czyża była kompromitująca porażka Dinama w kwalifikacjach Ligi Europy, gdzie najpierw białoruski zespół na własnym stadionie rozbił aż 4:0 rosyjski Zenit, by w rewanżu przegrać 1:8.
"Eksperci uważają, że to w Petersburgu rozpoczęło się odliczanie do końca ery biznesmena. Jurij Aleksandrowicz nie pojawiał się już na stadionie, a także w Izbie Piłki Nożnej, chociaż kiedyś był w niej częstym gościem. A potem odbył się proces przed Komitetem Wykonawczym Miasta Mińska" - czytamy na portalu onliner.by.
Jakiekolwiek nie byłyby przyczyny odejścia z klubu Czyża, to fakty są takie, że po nim zespołem zajęło się państwo. I zajęło się z całą swoją mocą.
O władzy dobrze, albo...
- Czy w Dynamo doszło do zastraszenia? Tak. W 2020 roku, po wyborach prezydenckich, gracze zmuszeni zostali do poparcia Łukaszenki i podpisania listu popierającego jego administrację. Władze klubu przybyły do bazy i bezpośrednio powiedziały zawodnikom, że jeśli nie podpiszą kontraktu, mogą mieć problemy. Powiedzieli: "Otrzymaliśmy informacje, które musimy wam przekazać. Jeśli nie podpiszecie, nie wiemy, co się stanie". Mogli nam obciąć pensje, mogli wysłać mnie do wojska. Kto wie... - wspominał ukraiński piłkarz Andrij Batsula, który w przeszłości reprezentował barwy mińskiego klubu.
- Mogę też powiedzieć, że nawet na transfery do drużyny zgodę wydawał Minister Sportu Białorusi Siergiej Kowalczuk - dodawał Batsula.
Jak jednak nie trudno się przekonać, nie wszystkim taki stan rzeczy przeszkadza. Inny z byłych już piłkarzy Dinama Mińsk, Anton Putilo, który na początku tego roku, właśnie w barwach klubu ze stolicy Białorusi, zakończył karierę, na każdym kroku podkreśla wielkość Łukaszenki.
- Nie ukrywałem tego i nie ukrywam: jestem za naszym prezydentem. Dla Białorusi. Dla rozwoju kraju. Kocham ją, podoba mi się droga, którą wybraliśmy i ku której zmierzamy. Czyste miasto, piękne ulice, dużo zieleni, spokój, niebo, ziemia... Takie jest moje zdanie i mam do niego pełne prawo - mówił w wywiadzie udzielonym... w marcu tego roku.
- Miłość do ojczyzny trzeba pielęgnować już od najmłodszych lat. Bycie patriotą jest honorowe i słuszne. Trzeba kochać i rozwijać swój, być dumnym z Białorusi i myśleć o niej, a nie służyć i czcić obcych bogów, patrzeć na inne kraje i czcić je jako ideał. Wolę myśleć własną głową. Co polecam każdemu - dodawał.
Jego słowa są niejako ucieleśnieniem doktryny, jaką w Mińsku stara się wprowadzić Łukaszenka. Wróćmy do przytoczonego na starcie przemówienia z okazji otwarcia ośrodka młodzieżowego Dinama.
- Jeśli zdecydujecie się grać w tę wspaniałą grę, najpopularniejszą w naszym kraju i na świecie, a przed oczami będziecie mieć tylko zieleń dolarów, to nigdy nie zostaniecie piłkarzami i sportowcami - pouczał Łukaszenka.
- Trzeba tu przyjechać, aby grać w piłkę nożną. Jeśli się odpowiednio postarasz na początkowym etapie, to otrzymasz nagrodę finansową pozwalającą na normalne życie. Państwo ci to zapewni - podkreślał prezydent.
Tylko futbol
Trudno dziś zatem rozdzielać Dinamo i politykę. Klub jest do szpiku kości upaństwowiony. Z drugiej strony, obecny szkoleniowiec, prowadzący zespół od listopada 2022 roku, Vadim Skripczenko, jest bardzo niechętny jakimkolwiek rozmowom wybiegającym poza futbol.
Przed ostatnim meczem Ligi Konferencji z fińskim HJK, jeden z dziennikarzy zapytał Skripczenkę m.in. o fakt, że jego zespół nie może grać we własnym kraju, a mecze domowe musi rozgrywać w Azerbejdżanie.
- Odpowiem na pierwszą część pytania. Jeśli chodzi o to, że gramy mecze domowe w Azerbejdżanie, to wynika z dwóch rzeczy. Po pierwsze, w zeszłym roku graliśmy w Lidze Konferencji i gościliśmy w Azerbejdżanie. Ten kraj nas zaakceptował. Przygotowania do meczu pozostawiły tam dobre wrażenie. Nie było żadnych pytań. Dlatego wybraliśmy ten kierunek. Drugi aspekt to logistyka. Z Mińska można dolecieć bezpośrednio do Baku - skwitował szkoleniowiec lekceważąc pytanie o to, co sądzi, o tym, "że drużynie nie pozwolono rozgrywać meczów u siebie na Białorusi?".
Gdy jednak dziennikarze nie dawali za wygraną, Skripczenko jasno zakomunikował: - Proszę tylko o pytania dotyczące meczu.
Ostatecznie skupienie się wyłącznie na futbolu nie pomogło. Dinamo poległo z Finami 0:1. Podobnie zresztą jak w 1. kolejce mierząc się ze szkockim Hearts (1:2). Białorusini wciąż zatem czekają na pierwsze punkty, a kolejnym rywalem na ich drodze będzie warszawska Legia.
Spotkanie 3. kolejki Ligi Konferencji Europy Legia - Dinamo w czwartek, 7 listopada, o godzinie 18:45. Transmisja w Polsacie Sport 1, Polsacie Sport Premium 1. Relacja tekstowa NA ŻYWO w WP SportoweFakty.