Przed meczem w Warszawie wyżej w tabeli byli gracze Legii, którzy wyprzedzali Widzew o trzy punkty. Wojskowi mieli zamiar potwierdzić dobrą formę wygraną. Wszak drużyny z czołówki, za wyjątkiem Lecha, w swoich potyczkach w 14. serii zwyciężały.
Swoje plany miał Widzew, który przy Łazienkowskiej rozpoczął dość odważnie. Jednak gościom brakowało konkretów. Podobnie jak Legii. Stąd też bramkarze początkowo nie byli zmuszani do interwencji.
Groźniej zrobiło się dopiero w 26. minucie. Kacper Chodyna wpadł z piłką w pole karne. Nie podawał, ale uderzył z trudnej pozycji. Pomylił się o metr. Siedem minut później szczęścia poszukał Luquinhas, przymierzył wprost w Rafała Gikiewicza.
Gola kibice doczekali się w 36. minucie. Strzał Bartosza Kapustki z ok. 18 metrów trafił w obrońcę. Zawodnik gospodarzy dopadł do piłki raz jeszcze i poprawił z piętnastu metrów. Tym razem nie do obrony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hat-trick to jedno. To trafienie można oglądać bez końca!
Wydawało się, że zespół Goncalo Feio będzie mógł od tego momentu kontrolować mecz. Nic z tych rzeczy. Widzew już po pięciu minutach wyrównał. Strzał Kamila Cybulskiego z pola karnego odbił Kacper Tobiasz. Do piłki doszedł Fran Alvarez i dograł z lewej strony na trzeci metr, a Sebastian Kerk wbił piłkę do siatki.
Wojskowi na 2:1 mogli trafić w doliczonym czasie premierowej odsłony. Wówczas głową uderzał Ryoya Morishita, Gikiewicz sparował piłkę na rzut rożny.
W 2. połowie obie drużyny starały się atakować. Brakowało im jednak konkretów w polu karnym przeciwnika. Uderzenia Legionistów nie mogły zaskoczyć Gikiewicza. Mniej pracy miał Tobiasz, ale pomylił się na przedpolu w 53. minucie. Do piłki dopadł Imad Rondić, ale z pola karnego przestrzelił.
Trafić mógł w 71. minucie Widzew, kiedy Fran Alvarez uderzył z rzutu wolnego, a piłka zatrzymała się na słupku! Zabrakło dobrej dobitki. Legia odpowiedziała trzy minuty później niecelną próbą z dystansu Kapustki. W 79. minucie niespodziewanie z dystansu uderzył Said Hamulić. Tobiasz zdołał wybić piłkę na rzut rożny.
W końcówce Legia uzyskała przewagę, ale sporadycznie kreowała zagrożenie. W 83. minucie Ruben Vinagre uderzył z dystansu, Gikiewicz z problemami wybił piłkę i doznał urazu. Ostatecznie bramkarz wrócił na boisko, a chwilę później skapitulował.
Juergen Celhaka wstrzelił piłkę w pole karne, a Paweł Wszołek stojący kilka metrów przed bramką dołożył głowę. Gikiewicz był bez szans. Linię spalonego złamał Rondić i sędzia wskazał na środek.
Prowadząc gospodarze nie pozwolili Widzewowi na stworzenie zagrożenia i mogli cieszyć się z cennych trzech punktów.
Legia Warszawa - Widzew Łódź 2:1 (1:1)
1:0 - Bartosz Kapustka 36'
1:1 - Sebastian Kerk 41'
2:1 - Paweł Wszołek 86'
Składy:
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Paweł Wszołek, Radovan Pankov, Steve Kapuadi, Ruben Vinagre (90' Patryk Kun) - Bartosz Kapustka, Rafał Augustyniak (66' Jurgen Celhaka), Ryoya Morishita - Kacper Chodyna (90' Mateusz Szczepaniak), Luquinhas (66' Wojciech Urbański) - Marc Gual (74' Jean-Pierre Nsame).
Widzew Łódź: Rafał Gikiewicz - Lirim Kastrati, Mateusz Żyro, Luis Silva, Samuel Kozlovsky - Fran Alvarez, Juljan Shehu, Sebastian Kerk (65' Said Hamulic) - Jakub Sypek (65' Hilary Gong), Kamil Cybulski (65' Jakub Łukowski) - Imad Rondić.
Żółte kartki: Kapuadi, Kapustka (Legia) oraz Sypek (Widzew).
Sędzia: Damian Sylwestrzak (Wrocław).
Widzów: 26 236.