Co prawda w ostatnich tygodniach coś drgnęło w grze Śląska Wrocław (zwycięstwo ze Stalą Mielec, remis z Rakowem Częstochowa i pewne wyeliminowanie Radomiaka Radom z Pucharu Polski, ale nie oznacza to, że Jacek Magiera chodzi teraz uśmiechnięty po mieście.
Wręcz przeciwnie. Sytuacja Śląska w dalszym ciągu daleka jest od idealnej - drużyna zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli PKO Ekstraklasy, a w dodatku właśnie straciła zawodnika, który przychodził do klubu, by w zamierzeniu być liderem.
Marcin Cebula przeszedł z Rakowa Częstochowa do Śląska, ale od początku przeszkadzały mu kontuzje. Do dziś rozegrał we wrocławskim zespole 11 meczów, natomiast trudno powiedzieć, by rzucił kogokolwiek na kolana. To zawodnik ofensywny, a tymczasem po stronie zysków widzimy zero goli i zero asyst.
I tego bilansu Cebula w najbliższym czasie nie poprawi. W ostatnim ligowym meczu ze Stalą Mielec 28-latek nabawił się poważnej kontuzji kolana. Zerwał więzadła krzyżowe (ACL), co oznacza koniec sezonu.
Cebula wszedł na murawę w przerwie, ale nie dotrwał na niej do końcowego gwizdka - w 89. minucie został zmieniony. Przeprowadzone badania nie pozostawiły złudzeń.
Teraz czeka go zabieg u doktora Jacka Jaroszewskiego (lekarza reprezentacji Polski). Powrót do gry nastąpi po minimum sześciu miesiącach. Tutaj nie ma reguły. Jeden zawodnik wróci po pół roku, inny będzie pauzował dziesięć miesięcy, a jeszcze inny dwanaście.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego