Daniel Myśliwiec rozgoryczony. "Albo to zmienimy, albo zajmijmy się innym sportem"

PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec
PAP / Marian Zubrzycki / Na zdjęciu: trener Daniel Myśliwiec

- Słabo zareagowaliśmy. Jeśli słabo trenowaliśmy, to jest to moja wina, ale zespół musi czuć, że to wspólna odpowiedzialność - przyznał trener Widzewa Łódź Daniel Myśliwiec po przegranej 0:2 z Górnikiem Zabrze w 13. kolejce PKO Ekstraklasy.

Czerwono-biało-czerwoni doznali drugiej z rzędu porażki u siebie, a dotąd na własnym terenie nie przegrywali. Tym razem Rafała Gikiewicza pokonali Damian Rasak w 38. minucie oraz Luka Zahović z rzutu karnego 20 minut później.

- Gratulacje dla trenera Jana Urbana. Górnik świetnie przygotował się do meczu i zasłużenie wygrał. Grasz tak jak trenujesz. My trenowaliśmy słabo w tym tygodniu i to są skutki. W poniedziałek wracamy do pracy i bez względu na to, czy ktoś będzie zmęczony czy nie, trzeba ostro pracować. Jak tego nie będzie to możemy zacząć zajmować się innym sportem - zaczął konferencję prasową trener Widzewa Łódź.

Pytanie jednak brzmi: co to znaczy, że "piłkarze trenowali słabo". Szczególnie, że przed tygodniem pokonali w Lublinie Motor 4:3, a odrobili straty ze stanu 0:2.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Ależ to zrobili. Stracili gola, a po 10 sekundach był już remis

- W drużynie piłkarskiej nie wyobrażam sobie, żeby ktoś nie dawał z siebie stu procent. Pomimo tego, że ktoś biegnie, wykonuje dane powtórzenie, zrobi coś z pasją, pełnym zaangażowaniem, czasem trudno wychwycić albo zdefiniować konkretną osobę, która by tego nie zrobiła na sto procent. W treningu - po tym bardzo dobrym meczu w Lublinie z takim scenariuszem - powinniśmy być niesieni pozytywnymi emocjami. Niestety wyczułem, że coś jest nie tak. Słabo zareagowaliśmy. Bardzo łatwo wybrać kogoś, na kogo można nakrzyczeć, naznaczyć tego, który jest słaby. Jeśli trenujemy słabo, jest to oczywiście moja wina i musimy to zmienić, ale zespół musi jednak czuć, że to nasza wspólna odpowiedzialność - wyjaśnił Daniel Myśliwiec.

Widzewiacy nie wyglądali dobrze, jeśli chodzi o liczbę strzałów na bramkę przeciwnika. W pierwszej połowie oddali ich zaledwie dwa. Po zmianie stron statystyka ta się poprawiła, lecz o klarowną sytuację pod bramką Górnika było wyjątkowo trudno.

- Co do liczby oddanych strzałów, nie chcę polemizować oraz ich wyliczać, bo to jest efektem czegoś, co się dzieje na boisku. Podzieliłem się tymi spostrzeżeniami z zespołem. Miałem podobne odczucie wtedy, gdy mieliśmy słabsze serie - pod koniec poprzedniego roku oraz oraz końcówce poprzedniego sezonu. Wtedy wyczuwałem nie do końca odpowiednie poczucie spójności. Bardziej myśleliśmy o sobie niż o tym, by drużynie było lepiej. Dopóki tak będzie, będziemy wyglądać tak jak w meczu z Górnikiem. Pierwsze pressingi były bardzo skuteczne, ale my po odzyskaniu piłki albo ją traciliśmy, albo graliśmy tam, gdzie rywal tego chciał - stwierdził szkoleniowiec łódzkiej drużyny.

Z kłopotami zdrowotnymi znów zmaga się Sebastian Kerk - jeden z kluczowych piłkarzy Widzewa przy kreowaniu akcji ofensywnych. W 59. minucie niedzielnego meczu Niemiec opuścił boisko.

- Kontekst jest taki: proszę zobaczyć każdą pierwszą próbę dotknięcia przez rywala. Gdy okazało się, że jest to dla nas ważny piłkarz, każdy rywal "melduje mu się". Nie jestem zaskoczony, że tu było dokładnie tak samo. Nie wiem czy ta dziura w kolanie będzie utrudniać funkcjonowanie. Jak się jest dobrym piłkarzem, to trzeba być przygotowanym na to, że rywale chcą ci dopiec. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze. Piłkarze muszą zrozumieć swoją rolę. Muszą wiedzieć, że najważniejszy jest zespół. Bez tego nie będziemy wyglądać tak dobrze, jak dziś Górnik. W drużynie każdy musi dawać z siebie 100 procent. Łatwo jest zauważyć, że ktoś tego nie robi - odpowiedział Myśliwiec.

Innym piłkarzem, którego dyspozycja - ale głównie sportowa - ma prawo martwić łódzkich kibiców jest Juan Ibiza, czyli środkowy obrońca. A zatem gracz na pozycji niezwykle istotnej w kwestii budowania spokoju z tyłu.

- Nie mogę się nie zgodzić z tą tezą, bo gdyby tak było, skorzystałbym z kogoś, kto jest w lepszej dyspozycji. Pomijając naszą dyspozycję, trudno wymienić kogoś, czyja forma była na optymalnym poziomie w meczu z Górnikiem. W poprzednich trzech spotkaniach przed meczem z Motorem nasze trzy stracone bramki  to dwie z rzutów karnych, jedna z rzutu wolnego, dlatego nie było symptomów, gdzie szukać zmian. Po prostu wszyscy zagraliśmy poniżej oczekiwań - uważa trener Widzewa Łódź.

Zespół trenera Myśliwca czeka w czwartek wyjazdowe spotkanie z Lechią Zielona Góra w 1/16 finału Pucharu Polski. Z kolei w niedzielę łodzianie zagrają w Warszawie z Legią w 14. kolejce PKO Ekstraklasy.

Komentarze (0)