Jagiellonia Białystok nie rozegrała wielkiego spotkania, ale i tak bez większych problemów pokonała Koronę Kielce 3:1 (-----> RELACJA).
- Mieliśmy fajne momenty, gdy przyspieszaliśmy grę pod polem karnym Korony, graliśmy kombinacyjnie i wtedy tworzyły się sytuacje, ale trzeba przyznać, że rywale się odgryzali. W pierwszej połowie nie narzuciliśmy takiej intensywności, do jakiej się przyzwyczailiśmy. Brakowało nam drugiego gola, bo okazje były - mówił trener Adrian Siemieniec na konferencji prasowej.
Zwrócił też uwagę na kluczowy moment spotkania. Za takowy uznał gola Jesusa Imaza na 2:1 chwilę po wyrównującym trafieniu Adriana Dalmau.
- Straciliśmy bramkę po świetnym dośrodkowaniu i świetnym wykończeniu. Kluczowe było to, co stało się bezpośrednio po bramce. Szybko doprowadziliśmy do wyniku 2:1 i mecz mógł być znowu prowadzony na naszych zasadach. Kluczowa była też jakość indywidualna naszych zawodników. Piękne podanie do Jesusa Imaza, przyjęcie w pełnym biegu i wykończenie, a także bramka na 3:1. To są rzeczy, których ja tych piłkarzy nie nauczyłem. Oni to mają, potrafią i m.in. dzięki temu wygraliśmy spotkanie - przyznał trener Siemieniec.
Trener Korony Jacek Zieliński był niepocieszony. I trudno mu się dziwić. Żółto-czerwoni zagrali całkiem przyzwoicie, jak na swoje możliwości.
- Trudno na gorąco zebrać myśli po tak specyficznym meczu. Zagraliśmy naprawdę niezłe spotkanie. Liczyłem, że po golu na 1:1 wysoko podniesiemy poprzeczkę i powalczymy o pełną pulę, ale po chwili dostaliśmy bramkę kuriozum. 30 sekund po zdobyciu bramki dostajemy takiego gonga. Jagiellonia dysponuje zbyt wielką jakością, żeby takich błędów nie wykorzystać. Próbowaliśmy, mieliśmy swoje sytuacje, zawodnicy walczyli. Zagraliśmy nieźle w defensywie, bo Jagiellonia nie stworzyła sobie wielu sytuacji, ale nie wystarczyło to do zdobycia choćby jednego punktu - podsumował trener Zieliński.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ależ to wymyślił! Gol bezpośrednio z rzutu rożnego