Jagiellonia nie zwalnia tempa. Korona uwierzyła tylko przez minutę

PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jagiellonia Białystok dotrzymuje kroku Lechowi Poznań
PAP / Artur Reszko / Na zdjęciu: Jagiellonia Białystok dotrzymuje kroku Lechowi Poznań

Jagiellonia Białystok znalazła sposób na umiejętne łączenie gry w europejskich pucharach z PKO Ekstraklasą. W niedzielę mistrzowie Polski pokonali na własnym boisku Koronę Kielce 3:1.

Korona Kielce postawiła Jagiellonii Białystok trudniejsze warunki niż Petrocub Hincesti w czwartek, ale rezultat jest podobny. W Lidze Konferencji mistrz Polski wygrał 2:0, w niedzielę w lidze 3:1.

I tylko przez moment zanosiło się na sensację. Konkretnie w 49. minucie, gdy Adrian Dalmau strzelił gola wyrównującego po świetnym dośrodkowaniu Marcela Pięczka. Dlaczego przez moment? Bo od razu po wznowieniu od środka Adrian Dieguez idealnie zagrał do Jesusa Imaza, a ten zachował zimną krew w sytuacji sam na sam z Xavierem Dziekońskim.

To był punkt zwrotny. Jagiellonia poprawiła później fantastycznym golem Darko Curlinova i finalnie odniosła pewne zwycięstwo z Koroną, choć wynik może być nieco mylący. To wcale nie był spacerek dla ekipy Adriana Siemieńca.

Fakty są jednak takie, że Jagiellonia zdobyła kolejne trzy punkty i utrzymuje minimalną stratę do prowadzącego w lidze Lecha Poznań.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hit internetu. Nagrali Lewandowskiego z "synami"

Niemniej, to jest już inna Jagiellonia niż ta z ubiegłego sezonu. Obecnie mistrz Polski gra nieco bardziej pragmatycznie i mecze z jej udziałem nie są aż tak porywające.

To był w wielu fragmentach tryb ekonomiczny ekipy Siemieńca. Jagiellonia strzeliła gola w 10. minucie i... przestała grać. To znaczy, oddała pole Koronie i samemu sporadycznie zagrażała bramce Xaviera Dziekońskiego. Udało się to jeszcze dwukrotnie, ale w obu sytuacjach Jesus Imaz przegrywał pojedynek z golkiperem gości.

Korona? Początkowo miała bardzo mało do zaoferowania. Pobudzający był nieuznany po minimalnym spalonym gol Adriana Dalmau. Zaczęły pojawiać się strzały z dystansu (blisko był m.in. Miłosz Trojak), natomiast Sławomir Abramowicz udowodnił parę razy, że nieprzypadkowo jest numerem jeden.

W drugą połowę przyjezdni weszli całkiem nieźle, szybko doprowadzili do wyrównania, ale jeśli chce się myśleć o wywiezieniu punktów z tak trudnego terenu, to nie można stracić gola po kilkudziesięciu sekundach. A po trafieniu Curlinova na 3:1 Jagiellonia miała już pełną kontrolę nad wydarzeniami na boisku.

Jagiellonia Białystok - Korona Kielce 3:1 (1:0)
1:0 Nene 10'
1:1 Adrian Dalmau 49'
2:1 Jesus Imaz 50'
3:1 Darko Curlinov 67'

Składy:

Jagiellonia: Sławomir Abramowicz - Michal Sacek, Dusan Stojinović, Adrian Dieguez, Joao Moutinho - Kristoffer Hansen (73' Peter Kovacik), Nene (63' Jarosław Kubicki), Taras Romanczuk, Jesus Imaz (73' Tomas Silva), Darko Curlinov (86' Cezary Polak) - Afimico Pululu (86' Alan Rybak).

Korona: Xavier Dziekoński - Hubert Zwoźny (71' Dawid Błanik), Dominick Zator, Miłosz Trojak, Pau Resta (57' Konrad Matuszewski), Marcel Pięczek - Wiktor Długosz, Pedro Nuno (71' Martin Remacle), Yoav Hofmeister, Mariusz Fornalczyk (86' Shuma Nagamatsu) - Adrian Dalmau (71' Jewgienij Szykawka).

Żółte kartki: Tomas Silva (Jagiellonia) oraz Fornalczyk, Hofmeister (Korona).

Sędzia: Piotr Lasyk (Bytom).

Źródło artykułu: WP SportoweFakty