Barcelona rozgromiła Real w El Classico 4:0 na Santiago Bernabeu, a dwa gole strzelił Robert Lewandowski. Do kompletu szczęścia polskiemu kibicowi brakowało w klasyku tylko świetnego występu w bramce drugiego rodaka - Wojciecha Szczęsnego. Na razie jednak były reprezentant kraju nie ma szans wskoczyć do bramki Barcelony.
Inaki Pena miał spektakularne interwencje w najważniejszym meczu sezonu. Błysnął niewiarygodnym refleksem w pierwszej części gry zatrzymując piłkę na linii bramkowej. Pena interweniował pewnie, świetnie czytał grę na przedpolu, był odważny i w newralgicznych momentach spotkania miał kluczowe interwencje.
Tak jak w drugiej połowie. Gdy Barcelona prowadziła 2:0, Kylian Mbappe wyszedł sam na sam z Peną. To mógł być przełomowy moment spotkania, Real miał jeszcze dużo czasu, blisko pół godziny, by wrócić do gry i odrobić wynik. Tak, jak choćby w spotkaniu Ligi Mistrzów z Borussią Dortmund przed kilkoma dniami. Wtedy Real też przegrywał 0:2 i ruszył do ataku po godzinie gry. Efekt był taki, że wygrał z Borussią 5:2.
Ale Pena w tamtej sytuacji zatrzymał francuskiego napastnika. Wybiegł do Mbappe i odbił piłkę po jego strzale.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Hit internetu. Nagrali Lewandowskiego z "synami"
To był najlepszy mecz Peny w tym sezonie i najpewniej w całej jego historii występów w Barcelonie. Nie jest ich dużo, bo Hiszpan rozegrał dla pierwszej drużyny tylko trzydzieści spotkań.
Nie są to dobre informacje dla Wojciecha Szczęsnego. Polak podkreśla, że zna swoje miejsce w szeregu i nawet sam siebie nie wystawiłby jeszcze w bramce, ale słowa naszego bramkarza powoli przestają mieć znaczenie.
Pena broni się na boisku coraz lepszą grą. On z każdym spotkaniem rośnie, jest pewniejszy siebie i dokłada to, z czego dotąd nie słynął - czyli spektakularne parady. Hiszpan zaczął ratować swój zespół. Jego postawa ma wymierny wykład w efektowne zwycięstwo nad Realem.
W momencie, gdy Robert Lewandowski przechodził do historii meczów El Classico i rozgrywał najlepsze spotkanie w barwach Barcelony, Szczęsny nie miał tylu powodów do zadowolenia. Przychodził do Barcelony z ambicjami, by prędzej czy później wskoczyć do składu drużyny. Okazuje się, że wcale nie musi być to takie oczywiste.
Pena był obok Lewandowskiego jednym z najlepszych graczy Barcelony w klasyku. Tym występem "kupił" sobie czas w zespole i kolejne mecze w barwach Barcy. Hansi Flick dopuściłby się sabotażu sięgając teraz po Szczęsnego kosztem Peni. Takim ruchem mógłby poświęcić swój autorytet i narazić się szatni.
Skoro Flick nie postawił na Szczęsnego wcześniej, gdy Pena nie miał jeszcze tak dobrych notowań, to nie ma żadnych argumentów, by przeprowadzić zmianę po dwóch dużych testach Hiszpana. Pena zdał egzamin, ma za sobą świetny tydzień. Nie zawiódł w prestiżowych i najbardziej wymagających sprawdzianach z Bayernem Monachium w Lidze Mistrzów i El Classico w La Liga. Dzięki sobotniej wygranej Barca ma już szczęść punktów więcej od Realu w tabeli hiszpańskiej ekstraklasy.
Jak tak dalej pójdzie i Pena utrzyma formę, a wydaje się, że ma spore możliwości i powinien bronić jeszcze lepiej, to Szczęsny będzie mógł tylko oklaskiwać kolejne gole swojego dobrego kolegi Roberta Lewandowskiego.
Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty
Kibicuj "Lewemu" i FC Barcelonie na Eleven Sports w Pilocie WP (link sponsorowany)
Po drugie...koniec głupich dywagacji.
Po trzecie mógłby przejść za symboliczną kwotę, stać go na to, lecz LICZY SIĘ TYLKO KASA. I TU KONIEC DYSKUSJI.