11 października 2014 roku już na zawsze pozostanie w pamięci polskich kibiców. To wówczas reprezentacja Polski odniosła pierwsze, i jak dotąd jedyne, zwycięstwo nad Niemcami.
To nie miało prawa się udać. Polacy przystępowali do tego meczu z bilansem 6 remisów i 12 porażek w bezpośrednich meczach. Dodatkowo Niemcy byli wciąż świeżo upieczonymi mistrzami świata.
57 tysięcy kibiców zgromadzonych na trybunach Stadionu Narodowego było jednak świadkami cudu.
Pierwsza połowa jednak wcale nie wskazywała na to, że możemy być w stanie przełamać feralną passę w meczach z naszymi zachodnimi sąsiadami. To, że do szatni schodziliśmy przy wyniku 0:0, zawdzięczaliśmy przede wszystkim fenomenalnej postawie Wojciecha Szczęsnego.
W drugiej połowie jednak do znakomitej gry naszego bramkarza swoje zaczęli dokładać także gracze z pola. Najpierw, w 51. minucie, Arkadiusz Milik świetnie wykończył dośrodkowanie Łukasza Piszczka i stadion oszalał z radości.
Podrażnieni Niemcy ruszyli do ataku, jednak tego dnia całkowicie nie mieli pomysłu na to, jak pokonać świetnie dysponowanego Szczęsnego. Zamiast tego, w 88. minucie na 2:0 podwyższył Sebastian Mila, zdobywając prawdopodobnie swojego najważniejszego gola w karierze, który zapewnił mu "nieśmiertelność" wśród polskich fanów.
To zwycięstwo stało się mitem założycielskim dla drużyny Adama Nawałki, która później dała nam jeszcze wiele radości, a jej szczyt formy przypadł na Euro 2016, na którym dotarliśmy do ćwierćfinału ulegając dopiero po rzutach karnych późniejszym triumfatorom - Portugalii.
Teraz przed szansą zbudowania swojego "mitu" stanie reprezentacja Michała Probierza, która w sobotę podejmie na Stadionie Narodowym Portugalczyków. Na zwycięstwo w meczu o punkty z rywalem ze światowego topu czekamy bowiem już okrągłe 10 lat...
Czytaj także:
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Przyszedł na konferencję z pupilem. Miał ważny powód