"Potrzebuje bramki i przełamania". Jacek Zieliński wierzy w napastnika

PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jacek Zieliński
PAP / Łukasz Gągulski / Na zdjęciu: Jacek Zieliński

Korona Kielce jest po dwóch przegranych z rzędu w PKO Ekstraklasie. O przełamanie walczy jednak nie tylko zespół Jacka Zielińskiego, ale też Jiewgienij Szykawka. W teorii napastnik.

31-letni Jiewgienij Szykawka jest piłkarzem Korony Kielce od stycznia 2022 roku. Swój premierowy sezon w Ekstraklasie miał naprawdę udany - strzelił dziewięć goli w lidze i jednego w Pucharze Polski, a przecież Korona nie zalicza się do potentatów. W poprzednim sezonie było podobnie: 10 bramek w Ekstraklasie, choć Białorusin był krytykowany za nieskuteczność.

Niemniej, czasem coś mu wpadło. To przecież jego dwie bramki zdobyte w Poznaniu zapewniły Koronie utrzymanie w ostatniej kolejce.

Jednak w obecnych rozgrywkach Białorusin nie potrafi się przełamać. Wystąpił w jedenastu meczach (liga i Puchar Polski), siedmiokrotnie był w wyjściowym składzie, natomiast po stronie zysków przy jego nazwisku w dalszym ciągu widnieje okrągłe zero. A sytuacje miał, choćby rzut karny w spotkaniu z Cracovią.

- Potrzebuje bramki i przełamania. Dostał powołanie do reprezentacji, ale byłoby lepiej, gdyby jechał na zgrupowanie podbudowany strzelonym golem. Mam nadzieję, że szybko się przełamie i da nam jeszcze dużo radości. To dobry chłopak, ale jest trochę zakleszczony i ten brak zdobytej bramki trochę w nim siedzi - tłumaczył trener Jacek Zieliński na konferencji prasowej.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Gwiazda Liverpoolu imponuje nie tylko na boisku. Ale "rzeźba"!

Zresztą problem ze skutecznością nie dotyczy wyłącznie Szykawki, a całego zespołu Korony, która strzeliła raptem osiem goli w dziesięciu dotychczasowych meczach tego sezonu. Tylko Zagłębie Lubin wypada gorzej (licząc ekipy, które rozegrały maksymalną liczbę spotkań).

- Cały czas nad tym pracujemy. Zdajemy sobie sprawę, że do stycznia nikt nowy do nas nie dołączy. Musimy wydobyć jak najwięcej z tych zawodników, którzy są w klubie. Chcemy ich budować, pozytywnie bodźcować. Nie ma sensu na kimś się skupić, krytykować go, bo to na pewno nam nie będzie pomagało. Głęboko wierzę, że efekty przyjdą - mówi Zieliński.

O przełamanie Korona powalczy w piątek w Łodzi. Żółto-czerwoni przystępują do tego meczu po dwóch przegranych z rzędu w Ekstraklasie. Trudno jednak porównywać 0:4 w Radomiu do 2:3 z Lechem Poznań przed własną publicznością, bo różnica w grze Korony była widoczna gołym okiem.

- W Radomiu zaprezentowaliśmy się fatalnie i tu nawet nie ma co dyskutować. Mecz z Lechem był naprawdę dobry w naszym wykonaniu i szkoda, że nie wyciągnęliśmy żadnej zdobyczy punktowej. Może byłoby inaczej, gdybyśmy wyzbyli się błędów, ale po raz kolejny okazało się, że decydują umiejętności piłkarskie. Mimo iż Lech nie grał jakiegoś wielkiego spotkania, to ma piłkarzy, którzy są w stanie przechylić zwycięstwo na ich stronę. To się nazywa jakość - mówi Zieliński.

- Widzew jest solidnym zespołem. Widać, że Daniel Myśliwiec ułożył to już na swoją modłę. Fajnie grają w piłkę, budują akcje od tyłu. Musimy zwrócić na szybkie budowanie akcji, zmianę środka ciężkości plus na Rondicia, który jest groźnym napastnikiem. Postaramy się zagrać tak, żeby zminimalizować atuty Widzewa. Będzie to trudne, ale możliwe. Mecze wyjazdowe w naszym wykonaniu nie są najlepsze. Przywieźliśmy trzy remisy, ale przydałoby się wreszcie zwycięstwo - podsumował trener Zieliński.

Początek meczu Widzew Łódź - Korona Kielce w piątek o godz. 20.30.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty