To już oficjalne: Wojciech Szczęsny został piłkarzem FC Barcelony. W środę 34-latek złożył podpis pod roczną umową z "Dumą Katalonii", która wybrała Polaka do roli zastępcy kontuzjowanego Marca-Andre ter Stegena.
Aby dołączyć do Roberta Lewandowskiego, nasz rodak zdecydował się wrócić z piłkarskiej emerytury. Zaledwie miesiąc temu Szczęsny ogłosił zakończenie kariery, co wywołało duże poruszenie nie tylko w polskich mediach sportowych.
Choć ostatni mecz Wojciech Szczęsny rozegrał w czerwcu tego roku na mistrzostwach Europy, nie ma żadnych wątpliwości, że dość szybko pojawi się na boisku w barwach "Blaugrany". I że klub z La Liga zrobił świetny interes - za darmo ściągnął do zespołu doświadczonego i cenionego piłkarza.
ZOBACZ WIDEO: Takie gole to rzadkość. Jego skutki mogą być bolesne
Tak uważa choćby Sergi de Juan, dziennikarz madryckiego dziennika "AS". Jego zdaniem to Polak, a nie Inaki Pena, gwarantuje wysoki poziom między słupkami.
- Zakontraktowanie takiego bramkarza, jak Wojciech Szczęsny, jest dużym sukcesem FC Barcelony - zapewnia nas. I tłumaczy, dlaczego postawienie na Inakiego Penę byłoby zbyt ryzykownym ruchem trenera Hansiego Flicka i dyrektora sportowego Deco.
- Inaki Pena to zawodnik, który przez sześć ostatnich lat rozegrał w pierwszej drużynie zaledwie 31 meczów. I to też dlatego, że w ostatnim sezonie grał przez kontuzję pleców Marca-Andre ter Stegena. Nie jest bramkarzem, który zapewnia spokój między słupkami i postawienie na niego podczas całego sezonu byłoby bardzo ryzykowne - wyjaśnia.
- Szczęsny to bramkarz o ugruntowanej pozycji w światowym futbolu i mimo że po mistrzostwach Europy ogłosił zakończenie kariery, nadal nie stracił serca do futbolu i z pewnością po zbliżającej się przerwie reprezentacyjnej wróci do gry - słyszymy z Hiszpanii.
Nasz rozmówca zwraca też uwagę na fakt, że klub z Katalonii nie musiał płacić za tak renomowanego bramkarza ani jednego euro, a jeśli wierzyć hiszpańskim mediom, Szczęsny otrzymał jeden z najniższych kontraktów w zespole.
- FC Barcelona pozyskała wysokiej klasy bramkarza, o ogromnym doświadczeniu w Lidze Mistrzów, bez wydawania dużych pieniędzy. Wykonali bardzo dobry ruch, biorąc pod uwagę trudności na rynku transferowym, jeśli chodzi o bramkarzy. Zazwyczaj pozyskanie tak dobrego golkipera wiąże się z dużym wydatkiem. A na to Barcelony w tym momencie nie stać - komentuje.
Nikt też nie mógłby zagwarantować, że podczas kolejnego okna transferowego udałoby się FC Barcelonie pozyskać lepszego zawodnika na pozycję bramkarza.
- Klub miał możliwość poczekania do stycznia, do zimowego okna transferowego, ale czy znalazłby kogoś lepszego? A wtedy i tak musiałaby wydać więcej pieniędzy. Dlatego jest to absolutny sukces Barcelony - podsumowuje hiszpański dziennikarz.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty