27 sierpnia Wojciech Szczęsny przekazał światu decyzję o przejściu na emeryturę. Był do tego zmuszony przez sytuację na rynku, ponieważ po przedwczesnym rozstaniu z Juventusem nie miał możliwości ruchu na miarę swoich ambicji.
Nie był zainteresowany grą w klubie z niższej półki niż Bianconeri, a drużyny z tego samego poziomu nie potrzebowały nowej "1". Wszystkie miały świetnie obsadzone pozycje bramkarza, a Szczęsny nie widział siebie w roli eksluzywnego rezerwowego.
Najlepszy wybór
Sytuacja zmieniła się 22 września. Po tym jak w meczu z Villarreaelm (5:1) poważnej kontuzji kolana doznał Marc-Andre ter Stegen, władze Barcelony szybko doszły do wniosku, że Inaki Pena nie sprawdzi się w roli zastępcy Niemca i Hansi Flick musi dostać nowego golkipera klasy światowej.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Co za strzał! Gol "stadiony świata" w Argentynie
Problem w tym, że po zamknięciu letniego okna transferowego (31.08) Duma Katalonii mogła zaangażować tylko zawodnika, który był bez kontraktu w dniu zatrzaśnięcia "okienka". W tym gronie Szczęsny od początku jawił się jako najlepszy wybór, co wyjaśniliśmy TUTAJ. Joan Laporta nie miał wyjścia.
Podziela to Frans Hoek, były trener bramkarzy m.in. w Barcelonie i reprezentacji Polski. - Wojtek jest specjalistą w grze defensywnej, to znaczy, że świetnie potrafi zatrzymywać strzały, przechwytywać dośrodkowania. Budowanie gry od tyłu nie jest jego specjalnością, bo tak naprawdę nigdy tego nie potrzebował, patrząc na styl gry klubów, w których wystepował. Natomiast też nie jest tak, że nic nie potrafi. To co umie w każdym aspekcie jest według mnie wystarczające, aby poradził sobie w Barcelonie - przyznał Holender w rozmowie z goal.pl.
Oferta nie do odrzucenia
Równo miesiąc po ogłoszeniu zakończenia kariery, Szczęsny dostał ofertę, której nie mógł odrzucić. Barcelona należy do wąskiego grona klubów, którym się nie odmawia. Zresztą, jeszcze przed podpisaniem kontaktu przyznał to sam: - Byłoby brakiem szacunku, gdybym nie wziął pod uwagę tej opcji w swojej karierze. Barca to jeden z najlepszych klubów na świecie.
Los uśmiechnął się do Szczęsnego, a ten długo się nie namyślał i powiedział "TAK" Barcelonie. W poniedziałek zjawił się w stolicy Katalonii, by przejść badania. We wtorek oglądał z trybun triumf swojego nowego zespołu w Lidze Mistrzów, a w środę podpisał z klubem kontrakt mający obowiązywać do końca sezonu.
- Od początku czułem, że to się może tak skończyć. Gdy ogłaszał koniec kariery, nie było dla niego odpowiedniego klubu, oferty. Byłem zaskoczony tym, że zapowiedział wtedy definitywny koniec, ale czułem też, że kiedy pojawią się odpowiednie okoliczności, to wróci. Jest za młody i za dobry, żeby już kończyć - powiedział nam Zbigniew Boniek.
Szybkiego debiutu Szczęsnego w barwach Barcy nie należy się jednak spodziewać. 34-latek ostatni mecz rozegrał 21 czerwca na Euro 2024 z Austrią (1:3). Potem do połowy sierpnia trenował indywidualnie. Dotąd najdłuższą przerwę w grze miał w sezonie 2012/13, gdy z powodu urazu musiał pauzować 71 dni.
- Absolutnie nie boję się o to, że wypadł z obiegu. Za mało czasu minęło. Organizm jest przyzwyczajony do dużego wysiłku i myślę, że on bardzo szybko wróci do formy. Nie będzie widać, że już był na emeryturze - przekonywał w rozmowie z WP SportoweFakty Arkadiusz Onyszko. Do zaplanowanego na 26 października El Clasico Szczęsny powinien być już w optymalnej formie.
Wszystko się zgadza
Od półtora miesiąca Szczęsny żył już życiem sportowca po drugiej stronie. Teraz zawrócił, bo było warto. W tej sprawie wszystko ułożyło się po jego myśli. Gra w Barcelonie jest sportowym wyzwaniem na miarę jego ambicji. W pakiecie są też występy w El Clasico, gra w jednej drużynie z przyjacielem Robertem Lewandowskim i otwarcie nowego Camp Nou. I ponowne występy w Lidze Mistrzów. Może być zgłoszony do Champions League, co wyjaśniliśmy TUTAJ.
Ponadto nie wywraca życia rodziny do góry nogami. Po rozstaniu z Juventusem rodzina Szczęsnych przeprowadziła się do domu w Marbelli, gdzie ich syn Liam rozpoczął szkołę. Podróż samolotem zajmuje niespełna dwie godziny. Bramkarz ma jednak też wynająć dom w Castelldefels, miasteczku, w którym mieszka też Lewandowski.
Co prawda Szczęsny zarobi zdecydowanie mniej, niż gwarantował mu kontrakt w Juventusie (12 mln euro brutto/rocznie), ale gdyby w pierwszej kolejności patrzył na finanse, w sierpniu podpisałby kontrakt np. z Man Utd. Po związaniu się z Barceloną, musi zrezygnować z drugiej raty odprawy (2 mln euro) z Juventusu, ale gra w Dumie Katalonii mu to zrekompensuje. Ma zarobić w Barcy 3 mln euro brutto plus bonusy.
Piłkarska kadra czeka?
A skoro Szczęsny już oficjalnie wznowił karierę, to co z jego reprezentacyjnym statusem? Od miesięcy zapowiadał, że Euro 2024 będzie jego ostatnim turniejem. Potem sugerował, że po mistrzostwach w ogóle pożegna się z drużyną narodową. Jednak gdy zdecydował się zakończyć karierę piłkarską, to nie musiał ogłaszać, że nie zagra więcej w reprezentacji, bo to było naturalne.
Teraz nic nie stoi na przeszkodzie temu, by wrócił do kadry. Michał Probierz już w sierpniu w rozmowie z WP SportoweFakty zapewniał, że "drzwi dla niego są zawsze otwarte". Potem podczas wrześniowego zgrupowania selekcjoner dodał, że Szczęsny "długo nie wytrzyma i już za pół roku będzie gdzieś bronił". Czy drzwi nadal są otwarte? Zapytaliśmy o to Cezarego Kuleszę.
- Wojtek dużo wnosił do reprezentacji. Był jej liderem. To doświadczony bramkarz i doświadczony reprezentant. Jego obecność działała dobrze na reprezentację. To jest jednak moja prywatna opinia, a nie opinia Cezarego Kuleszy-prezesa PZPN. Wojtek jest w kwiecie wieku, ale to nie ja podejmuję decyzję w tej sprawie. To leży w gestii trenera Probierza i samego Wojtka - przyznał prezes PZPN.
Na razie Szczęsny miał przekazać selekcjonerowi, że nie zamierza wracać do reprezentacji, ale ostatnie tygodnie pokazują, że w jego przypadku nie można niczego wykluczyć.
Maciej Kmita, dziennikarz WP SportoweFakty
Kasa kasa kasa