Selekcjoner polskiej reprezentacji w latach 2013-18 nie kryje zadowolenia, że bramkarz przerwał emeryturę. - Dla mnie sytuacja jest oczywista. Jeżeli zgłasza się Barcelona, to nie ma innej możliwości, trzeba się zgodzić - mówi Adam Nawałka. - To wyzwanie, które wywołuje dodatkowe dreszcze - ocenia nasz rozmówca.
- Wojtek miał kilka miesięcy przerwy. Ostatni raz wystąpił w spotkaniu z Austrią na Euro 2024. Jak widać, poczuł głód piłki. Przypuszczałem, że tak będzie, ale szczerze: nie wierzyłem, że nastąpi to tak szybko - komentuje były selekcjoner. - Wojtek często wspominał, że zabierze kiedyś syna na mecz El Clasico. Jednego możemy być pewni: słowa dotrzyma. Przy okazji sam będzie miał okazję w takim spotkaniu wystąpić - opowiada.
Zasłużył na taki los
Nawałka nie jest zaskoczony, że Barcelona zdecydowała się na Szczęsnego, który jednak nie przeszedł okresu przygotowawczego i od trzech miesięcy nie brał udziału w meczach.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Czeski kibic dokonał tego jako pierwszy. Zarobił okrągły milion!
- W ostatnich dwóch latach Wojtek prezentował najwyższy poziom. Osiągnął stabilizację formy, nabrał dużego bagażu doświadczeń. Do tego jest zawodnikiem niezwykle inteligentnym, potrafiącym wyciągać wnioski poza boiskiem i przewidywać grę w trakcie spotkania. Dzięki tym cechom osiągnął najwyższy poziom. Pewnych rzeczy się nie zapomina. Teraz najważniejsze, by Wojtek wrócił do formy fizycznej - twierdzi Nawałka.
Przypomnijmy: podstawowy bramkarz drużyny Marc-Andre ter Stegen zerwał więzadła w kolanie i jego przerwa w grze potrwa około ośmiu miesięcy. Dlatego Barcelona mogła poza okresem transferowym szukać zastępcy.
- Życie pisze własne historie. Gdyby nie kontuzja ter Stegena, tak szybki powrót Wojtka pewnie nie byłby możliwy. Od razu do głowy przychodzi mi przykład Davida de Gei. On wznowił karierę po roku, ale Fiorentina, do której trafił, to już nie tak wysoki poziom jak Barcelona. Dłuższa przerwa Wojtka z pewnością pozbawiłaby go transferu "marzeń" - twierdzi.
Były selekcjoner uważa, że gra w Barcelonie będzie zwieńczeniem świetnej kariery Szczęsnego. Bramkarz grał wcześniej w wielkich klubach: Arsenalu, Romie i Juventusie. Zdobył osiem trofeów, w tym trzy mistrzostwa Włoch. - Do tego dodajmy jeszcze świetne występy w reprezentacji, doświadczenie turniejowe. Wojtek po prostu zapracował sobie na tak piękny koniec kariery - uzupełnia Nawałka.
Zacznie się walka o skład
O sile jednego z najlepszych klubów świata stanowić będą zatem dwaj polscy zawodnicy. Robert Lewandowski jest liderem drużyny i najlepszym strzelcem Barcy, a Szczęsny będzie odpowiedzialny za sprawną grę defensywy. Ale Nawałka przestrzega przed jednym.
- Wojtek musi popracować, by wywalczyć miejsce w pierwszym składzie - przekonuje. - Jak czasem słyszę historie, że zawodnik rzekomo stawia warunki w czasie negocjacji, że bez względu na wszystko ma być numerem 1 w klubie, to tylko się uśmiecham. To tak nie wygląda. Formę trzeba pokazać na treningach i w meczach - wyjaśnia nasz rozmówca.
- Ale jestem spokojny, że Wojtek da radę, bo w ostatnim czasie spisywał się fantastycznie. Na pewno Barcelona będzie miała z niego wiele radości - uzupełnia.
Nawałka mówi, jak ważny z perspektywy młodych zawodników jest transfer kolejnego Polaka do Barcelony. - Na pewno Wojtek i Robert stworzą polskim piłkarzom silną pozycję na hiszpańskim rynku. To także świetny przykład dla młodych adeptów piłki, że po prostu warto ciężko pracować i marzyć. Mam nadzieję, że gra naszego duetu w Barcelonie przyczyni się do jeszcze większej popularyzacji piłki w Polsce. To przykład dla graczy, którzy dopiero rozpoczynają kariery, lub są w trakcie. Jak widzimy, niemożliwe nie istnieje. Talent poparty ciężką pracą zawsze się obroni - tłumaczy Nawałka.
W kwestii kadry wszystko jasne
Czy Szczęsny powinien wrócić także do reprezentacji Polski? Bramkarz miał przekazać selekcjonerowi Michałowi Probierzowi, że za tę możliwość grzecznie dziękuje. - Tu nie ma co spekulować, sytuacja jest jasna - komentuje Nawałka. - Myślę, że w tym temacie nie będzie niespodzianki i Wojtek już w reprezentacji nie zagra. Szkoda, ale takie jest życie piłkarza - mówi.
Były selekcjoner jest jednak spokojny o następców Szczęsnego. - Nie mamy czego się obawiać. Łukasz Skorupski prezentuje się doskonale, do tego gra w Lidze Mistrzów z Bolonią. Nowe doświadczenie na pewno jeszcze korzystniej wpłynie na jego dyspozycję - ocenia. - Poza tym są inni: Bułka, Drągowski, Grabara. To zawodnicy na bardzo wysokim poziomie - kończy były selekcjoner reprezentacji Polski.
Mateusz Skwierawski, dziennikarz WP SportoweFakty